niedziela, 11 listopada 2012

4. New people.


-Nawet Ci ładnie bez rozmazanego makijażu. – uśmiechnął się Liam.
-Miło wiedzieć, że aż tak Ci się podobam. – puściłam oczko.
-Ha, skąd taki pomysł, to ja Cię kręcę.
-Chciałbyś- zaczęłam się z niego śmiac.
-Masz chłopaka?- spytał wprost.
-No no, Liamie, po paru spotkaniach chcesz spytac czy z Tobą będę – powiedziałam z pogardą.
-Chciałabyś, kolejny raz kupujesz męskie bluzy, więc ?
-Am wiesz to dla.. – nie potrafiłam nic powiedzieć, żadnej myśli ratującej życie.
-Dla mnie?–znów poruszanie rzęsami.
-Nie to znaczy tak, jednak nie, chociaż w sumie… - co się ze mną działo, zabrakło mi języka w gębie, cholera.
-Ej zakłopotańcu, nie wiedziałem, że tak na Ciebie działam.
No nie ten chłopak był za pewny siebie.
-Te bluzy są dla mnie! – wykrzyknęłam, po chwili ogarniając, że powiedziałam to na głos.
-Że co?- zaśmiał się.
Śmiał się i śmiał, miałam wrażenie, że to nigdy się nie skończy, a ja stałam jak jakaś kretynka, połowa klientów patrzyła to na mnie to na niego. Tak pewnie myśleli: boże co te dzieciaki cpają, typowa myśl dla dorosłych w czasie napadu śmiechu, prawda? Cholernie się zawstydziłam, czułam jak wale buraka, próbowałam się zakryc, ale ten mój cholerny wzrost przecież jego oczy były rownoległe do moich. On chyba to zauważył i poczochrał mnie po włosach.
-Ej już tak się nie stresuj mała, to znaczy wysoka, to znaczy. – teraz on się zaczął jąkac.
Ostatnio go opieprzylam gdy powiedział mała, jestem wysoka, więc nie lubię gdy to ktoś podkreęla. Przestał mówic i popatrzył tymi swoimi oczami, zamarłam, ale musiałam się otrząsnąć, mam dość chłopaków, to zwykle dupki, nie będzie mi na nikim zależec, never, kropka.
-Zabrakło języka? – przerwałam ciszę.
-Idziesz w końcu to przymierzyć? – spytał.
-Żebyś mnie wyśmiał na cały sklep,dzięki. – chłodno odpowiedziałam.
-ej Korni przepraszam, nie codziennie widuje dziewczyny mierzące męskie bluzy.
-co w tym takiego dziwnego, zresztą spadaj. – ruszyłam w strone odwieszenia bluz.
Chciałam po prostu wyjść z tego sklepu i nie zatonąć znów w tych jego cudownych tęczówkach. Odwróciłam się i na niego wpadłam. Co za pech.
-Przymierz to, dla mnie.-szturchnął mnie.
-Dlaczego, aż tak dawno się nie smiałeś?
-Chcę Cię zobaczyć, nie bądź taka oschła.
-Jeżeli to Cię uszczęśliwi, okej.
Jak widać misja z wyjścia tego sklepu nie powiodła się.
Poczłapałam do przebieralni, Liam dalej trzymał swoją bluzę.
-Mogę z Tobą? – uśmiechnął się
-Yh wchodź. – miał cholerne szczęście ze mam pod spodem bluzkę.
-Co za cholerstwo. – warknął.
-Co niedorajdo życiowa. – zaśmiałam się z niego.
-No bo te guziki, one są trudne do rozpięcia.
-Hmm pomogę, znasz kogoś kilka dni i już go rozbierasz, muszę być w tym dobra… - zatrzepotałam rzęsami.
-Bardzo dobra. – udał rozmażonego.
-Walka z guzikami zakończona.
 Ubraliśmy bluzy, a on od razu wybuchnął śmiechem.
-No co? Aż tak źle? – posmutniałam.
-Ej nie źle, ubrałaś to na złą stronę. – powiedziałam z miną jakby bał się że ode mnie oberwie.
-yyy… -próbowałam zachować powagę.
-Wiedziałem, że Ci się podobam. – znów się uśmiechnął.
-Wcale, że nie.
-Skończ już, bo Ci coś tu zrobię.- popatrzył na mnie.
Jej znów ten wzrok, nie wiem dlaczego chciałam go pocałowac. Ubrałam bluzę tak jak powinna wyglądac.
-Nie pozwalam. – wymruczałam.
-Hmm jako genialny stylista, myślę, że całkiem ci w niej ładnie, sexownie.. – poczerwienił się.
I w tym momencie nie wytrzymałam, wybuchłam śmiechem.
-Sexownie? Hahah.
-No co? – zrobił focha.
-Ty też wyglądasz w niej całkiem sexownie. – usmiechnęłam się.
-To kupujemy?
-Takie same, okej. Chodź coś wypic, te zakupy mnie zamęczyły.
-To idź pic, ja pójde po stanik yyh.
-A nie, to idę tez potrzebuje…- zaczął ze mnie drwic.
-Że co? zboczeńcu oddał się w trybie natychmiastowym. – odsunęłam się.
 -Ej, ej no ja chcę Ci pomóc, bo nie pozwolę Ci wrócic do domu!
-To szantaż Liam. – wyciągnął język.
-Chodź, idziemy.
Co on sobie wyobrażał, ten chłopak był naprawdę zdrowo kopnięty. Weszliśmy do sklepu, jakaś starsza typiara wyglądajaca na elegantkę pomogła mi w poszukiwaniach czegoś nie za drogiego i wygodnego, a i oczywiście ładnego. Cały czas zastanawiałam się gdzie była do cholery Annie, ah tak pewnie buja się z Tomkiem. Liamowi rozkazałam usiąść i poczekać, no bo w czym on chciał i pomagać? Zapinanie staniku, sciąganie bluzek, ten typ naprawdę jest rozśmieszający.
-Jest dobry? – Liam wydał z siebie dźwięk. Czyżbym go zamęczyła?
-Nie!-krzyknęłam przez kabine.
-To już chyba z dziesiąty. – znów usłyszałam jego gadanie.
-zawsze możesz iśc.-burknęłam cicho.
Po przymierzeniu chyba tuzinu znalazłam coś o czym marzyłam miły w dotyku, z koronką, idealnie dopasowany, przystępna cena i co najważniejsze naprawdę ładny. Wyszłam ze sklepu i co zauważyłam? Liam, tak wiem, że wiecie ‘przecież bylaś z nim’ nie o to chodzi, Liam który spał. Nie mogłam oczywiście powstrzymać śmiechu, przyglądałam się mu, aż się obudził.
-To przymierzanie naprawdę mnie zamęczyło…
-Że co? – znów zaczęłam się śmiac. – niczego nie przymierzałeś głupku, chodź już.
- mogę Cię gdzieś zabrać? – spytał mnie lekko obrażony.
- Oh nie wiedziałąm, że masz focha. Ale zaraz zaraz , chyba jak ktoś jest obrażony nie odzywa się, prawda? Muszę być naprawdę wspaniała i przepiękna jeśli ty Liamie z one direction odezwałeś się do mnie z zaproszeniem na randkę.-zaczęłam skakać i udawac jego ogromna fankę , co jak widać go rozśmieszyło. Stanął naprzeciw mnie i zaczął mną trzaśc, nie wiedziałam co on robi, popatrzyłam dziwna miną, na co on:
-Uspokój się Kornelio, ja Liam z One Direction nie umiem mieć na Ciebie focha i to moja słabość. – mina dziecka, który nie dostał obiecanego lizaka.
-Więc na mnie lecisz, uuu, nie spodziewałam się. – zaczełam się śmiac.
-Zawsze tak reagujesz na podryw? – zapytał mnie z taka powaga, tylko myslec, że zaraz znajdę się w kościele na mszy.
-Nie zawsze..-odpowiedziałam cicho.
-No to chyba cos robie nie tak – patrzył w ziemie zawstydzony , co u mnie znów spowodowały nagły napad głupawki, mimo próby zatrzymania śmiechu, nie udało się wiec zaczełam się trzęśc.
-Cj co się dzieje?- był takki poważny i wystraszony, to już mnie naprawdę rozłożyło, wybuchłam niekontrolowanym śmiechem, wiedziałam, że popsuje to spotkanie, ale no cholera kto mógł się powstrzymać? Był taki załamany, żałosny, wystraszony a jednoczenie słodki i romantyczny.
-No bo ty… hahah jesteś.. hahahha taki hahah taki.. – trudno było cos wypowiedzieć, jednak po chwili postanowiłam się uspokoic, on cały czas mi się przyglądał, z czego miałam jeszcze więcej śmiechu.
-Jesteś denerwująca!
-Ja? Wcale, że nie!
-Tak! Cały czas się śmiejesz. – naśladował mnie.
-Nie wyglądam tak załośnie jak ty!
-No tak wyglądasz jeszcze gorzej!
-Przestań Liam, jesteś głupi– szturchnęłam go.
-A Ty słodka. –przygryzł wargę.
-A Ty cholernie romantyczny. – przewróciłam oczami.
-Ał to zabolało.-szturchnął mnie.
-Ej to mnie zabolało FIZYCZNIE.
-Twój ból przejdzie , a mój pozostanie do końca dni.-zachichotał.
-Myślałam, że masz wysokie mniemanie o sobie.
-Jak przebywam z Tobą to trochę mi spada. – chociaż nie Liam jesteś zajebisty, patrzył w odbicie Lustra.
Popchałam go biodrami. – O jej co za laska. – pokazałam na lustro rękami, a on to widząc zaczął się śmiac i krzyczeć – zabije cię!
I tu zaczeła się gonitwa, ‘siedział’ mi cały czas na tyłku.

*KORNELIA*
Gdzie ja mam uciec? On nie może mnie dogonić, nie może, biegłam przez ruchome schody na górę z prędkością światła. I Tu stało się coś po czym mam ogromnego siniaka , wywaliłam się na tyłek , myślę, żee gdyby nie Liam trafiłabym do szpitala, pewnie spadłabym ze chodów na dół. Złapał mnie dosłownie w ostatniej chwili.

*LIAM*
Biegłem za nią i biegłem. A gdy zobaczyłem jak się potyka z początku chciałem zacząć się śmiac, widząc upadek jedyne co mi się udało wyciągniecie rąk.
-Uważaj, miałem atak serca.
-I żyjesz, jestem pełna podziwu Liam...- uśmiechnęła się. Miała coś w oczach, w ustach też, były jakieś takie inne od wszystkich innych.
-Możesz mnie postawić.
-Jak powiesz ‘dziękuję’, a zresztą teraz już za późno chce nagrodę.
-Jaką? – znów ten jej zawrót oczami, chciałem ją za to udusic, ale chyba nie wypadało, zbyt dużo świadków zbrodni.
-Buziak. – widząc jej minę szybko dodałem. – w policzek oczywiście jak przystało księżniczce.
-Dobrze przybyszu. – zbliżyła się do mnie, postanowiłem odwrócic glowę, to było silniejsze ode mnie…
*KORNELIA*
Jego pomysł niespodzianki nie powiem, ździwił mnie, ile my się znaliśmy? A gdy trafiłam w jego usta, nie powiem, były słodkie i takie miłe, ale no bez przesady to kolega, nie jakaś milośc, szybko się odsunęłam.
-Liam! To nie była umowa.
-Ale no tak mi wyszło, nie moja wina, że źle trafiłaś.
-Nie , nie, ja namierzyłam dobrze, ale chyba twoja szyja odmówiła ruchów, hem? – nie mogłam przestać lampic się na jego usta, dopiero po chwili doszło do mnie ze to zauważył.
-I tak tego chciałaś…-powiedział cicho.
-Może. – szepnęłam.
-Mam dość tej galerii, chodź do mnie. – zaproponował.
-Że ja do Ciebie? Niech pomyślę argumenty za NIE:
1. Ile ja cię znam?
2. A jeśli jesteś gwałcicielem?
3. Ymm dobra te dwa do mnie przemówiły.
Jestem na NIE  Liam.
-ale dlaczego? Popatrz argumenty za TAK:
1. Podobam Ci się i nie zaprzeczaj.
2. Lepiej się poznamy.
3.Poznasz chłopaków. Zgódź się Korni , kleknął na kolana, udając ze szlocha.
-Okej, okej, tylko przestań Ci ludzie już chyba mają nas dość… zaśmiał się razem ze mną.
Poprowadził mnie do swojego auta, było już ciemno, ale ciotka nie zwracała na mnie szczególnej uwagi, Annie napisałam SMS’a. Jechaliśmy w ciszy, a ja patrzyłam na to wspaniałe miasto, nocą było jak z jakiejś bajki Disney’a.
-Jesteśmy, Liam otworzył mi drzwi.
-Jaki dżentelmen. – zachichotałam.
Wziął mnie za rękę, poczułam się dziwnie, a dokładniej dziwnie milo. Otworzyły się przede mną drzwi.
-Chłopaki to jest Kornelia.
-Siema pomachałam ręką. – odwrócili się wszyscy na raz, zeskoczyli z sof i przybiegli do mnie.
-Niall uśmiechnął się.
-Harry-objął mnie, co mnie zadziwiło.
-Louis-podał mi rękę.
-A ja Zayn – on jedyny nic nie zrobił, nie ma to jak pierwsze wrażenie, ale pomińmy to.
-Miło nam – powiedzieli chórem. Zachichotałam.
-Ale laska…-szturchnął Liama Harry.
-Przestań – zaczęli się ‘szarpac’
-Okej, okej ja zapoznam ją z domem. – powiedział Louis.
-Ale ja muszę nie długo iśc. – dziwnie się czułam w ich towarzystwie, w sumie nie znałam ich, to chyba był jakiś sen.
-Tak,a potem zjemy pizze-krzyknął Niall.
-Głodomor – zachichotałam.
Louis wszystko mi pokazał, nawet ‘mój pokój’.
-Ale ja na noc nie zostaje. Zawstydziłam się, co oni sobie myśleli.
-Ej no daj spokój, musisz z nami zostać! Prawda chłopaki?
-Tak, musisz- objął mnie Harry.
-Harry nie mogę.
-Ej no nam odmówisz. – prychnął Liam.
-Tak, zostań, prosimy! – krzyknął Niall.
-Okej okej, napisze ciotce Sms’a.
-Taaak! – objęli mnie wszyscy, oprócz Zayn’a. On tylko siedział, gapił się na mnie, miałam wrazenie, że obserwuje mój każdy ruch.
Po chwili pałaszowaliśmy pizze i oglądaliśmy jakiś film, oczywiście horror, mimo, że zrobiłam wielka kłótnie iż jestem na NIE, przegrałam.
-O patrzcie teraz on wyjdzie z telewizora-rzucił Louis.
-Przestań! – warknęłam.
-Oh czyżby Kornelia się bała.. – zadrwił ze mnie Liam.
Siedziałam między Louisem a Liamem, miałam ochotę im obu porządnie przywalić w te głupie główki! Powiem szczerze, w każdym strasznym momencie przybliżałam się do Liama. Byłam cholernie wystraszona, na końcu filmu była jakaś scena dość normalna i wtedy usłyszałam za mną.
-Bu! – ktoś złapał mnie za szyje - Harry.
Momentalnie podskoczyłam znajdując się na kolanach Liama. Serce ostro mi biło, miałam wrażenie, że dostałam zawału.
-Harry uduszę Cię – krzyknął Liam.
-Oj Liam, tylko się z nią bawiłem.
-To było dobre, przybijmy pione.- zawiwatował Louis, co też uczynił wraz z Hazzą.
-Okej, ja spadam powiedział Zayn.
-Ja też, jestem zmęczony. Nie strasznych snów Kornelia-powiedział Niall.
-Tak dziękuję, nawzajem.
-A ja życzę Tobie bardzo krwawych i strasznych, znów przytulił mnie Harry.
-Nawzajem, nie ździw się jeśli w nocy coś lub ktoś Cię udusi! – powiedziałam złowieszczo.
-A gdzie Louis? – krzyknął Liam.
Wszyscy odwróciliśmy się i zaczął się śmiech. Louis zasnął na krześle.
-Tak, zapomniałem, horrory tak na niego działają. – krzyknął Harry.
W ten sposób zostałam sama z Liamem. Stałam oparta o blat.
-W końcu sami. – zaśmiał się Liam.
-Oh tak w końcu. – przewróciłam oczami.
-Ej, ej czy ty czasem nie usiadłaś mi na kolanach.- popatrzyłam w jego oczy przede mną.
-To naprawdę było straszne! – wydusiłam z siebie.
-Całkiem miłe, idę się umyc.
-Liam! – krzyknęłam.
-Tak? – odwrócił się.
-Nie zostawiaj mnie samą. I wtedy wybuchł smiechem. Podeszłam do niego. – proszę nie zostawiaj… objął mnie, poczułam dreszcze.
-Dobra to powiedz mi jak mam się umyc, chyba nie z Tobą?
-No nie.. ale nie zostawiaj mnie.
-Jej Korni przecież w domu są 4 inne osoby.
-Ale no, ale oni śpią.
-Okej. To idź Ty się umyj, ja coś wymyślę.
-Ale sama?- ja naprawdę byłam wystraszona, po chwili zdałam sobie z tego jak zabrzmiało moje pytanie.
-No mogę Ci pomóc… wprost odpłynęłam czy on nie wiedział jak jego oczy na mnie działają?
-Możesz stać pod drzwiami? – wydusiłam.
-Jej jesteś niemożliwa, okej usiądę.
-Tylko, że nie mam nic na przebranie.
-Przyniosę Ci.
-Okej, ale szybko! Słyszałam jego kroki. – całą się trzęsłam ale postanowiłam udac twardzielkę. Gdzie on był do cholery? Cały czas czułam jak ktoś mnie obserwuje. W końcu wrócił.
-Dziękuję. -pocałowałam go w policzek.
-Nie ma za co.
Podreptałam się myc, tak świetnie same męskie kremy, męskie perfumy, nawet męskie mydło, olejki, wszystko męskie. Waliłam jak facet, ale co na to miałam poradzić?
-Liam? Jesteś? Liam!? – gdzie on był, zostawił mnie owinęłam się ręcznikiem i uchyliłam drzwi. Liam! - poczułam strach, postanowiłam iśc do jego pokoju, a raczej zaczęłam biec, na rogu ściany ktoś na mnie wpadł, było ciemno. Poczułam jak wali mi serce.
-To ja Korni. –wyszeptał.
-Oszalałeś? Miałeś tam siedzieć? 
-No dobra 30 minut siedziałem ale ty byłaś tam chyba z 2 godziny! Co miałem robic?
-Liam?
-Tak?
-Ciągle na mnie leżysz…dusisz mnie. – nikt nie ma pojęcia jak się czułam , miałam na sobie biały, krótki ręcznik, dlaczego się nie ubrałam? chyba ze strachu…
-No Ty masz na sobie? – wstał i pomógł mi.
-Ymm no ręcznik, bo – nie skończyłam
-A no okej mi to pasuje-puścił mi oczko.
-Przestań! Szturchnęłam go - czułam zawstydzenie.
-Okej, okej – szturchnął mnie i wtedy tak ręcznik, ten ręcznik obsunął się…
-Odwróc się!!! – wywrzeszczałam.
-Dobra, dobra i tak nic nie widziałem.
-I świetnie. – poczłapałam po ubranie, koszulka z jakimś napisem która wyglądała tak[ZDJ]:
i spodenki, hm zacnie. Szybko zawołałam Liama i rozkazałam mu w 10 minut się umyc.
-10? – skrzywił się.
-Jak dasz rade to 5..
-Chyba zwariowałaś Korni.
-Szybko Liam, proszę.
-Okej. Poszedł ślamazarnie.
Minęło 5 minut, 7 tik tak tik tak, a ja siedziałam w bezruchu, w końcu postanowiłam rozczesać włosy. Popatrzyłam na zegarek 20 minut , co on tam robił?
-Liaaam!
-Jesteś niemożliwa! Już idę, zapomniałem koszulki, przyniesiesz?
-Ja? Że na górę? Sama?
-Yh dobra-otworzył drzwi.
Wzrok sam poszedł na jego sześciopak[ZDJ]
gapiłam się i gapiłam, nie mogłam przestać, biłam się z myślami, aż w końcu on podszedł i wziął mnie za rękę.
-No chodź. Czuje się jakbym niańczył dziecko.
-No ej !
-Żartowałem.
-No to tu jest Twój pokój-pokazał mi.
-Ale no ja mogę spac w Twoim?
-Obok Twojego pokoju, jest mój pokój.-znów mnie objął, chyba odpłynęłam, on był nadal bez koszulki.
-Ale no, przenieśmy łózko!
-Zwariowałas? Wszystkich obudzisz inteligentko. Wtedy Zayn mnie zabije.
-No to mnie tez.
-No co Ty! Dziewczyny nie zabije - zadrwił ze mnie.
-On mnie nie lubi Liam…
-Oszalałas? Wogule miałem iśc po koszulkę, a nie stać i Cię obejmować, puścił mnie.
-Liam mogę spac u Ciebie?
-Dobra chodź, ja z Tobą nie wytrzymam, ubrał koszulkeę i tak wyglądał sexownie.
-Nie masz jakiegoś krzesła?
-Yyy nieee?? Chyba, że od biurka jest niewygodne.
Popatrzyliśmy razem na łózko, ogromne łózko, ja byłam zażenowana , ale co miałam zrobić?
-Wybieram lewą stronę! – krzyknęłam.
-O nie, lewa jest moja!- rzucił się na mnie.
-Wcale, że nie! Jestem gościem – zatriumfowałam.
-Chyba śnisz, śpisz po prawej!
-Nie!
-To na ziemi!
-Chyba nic, Ty śpisz po prawej! Koniec.
-No to śpisz na mnie…
-Ciebie chyba pogięło! Gwałciciel…
-To Ty pachniesz mężczyzną. – zaśmiał się i mnie szturchnął.
-Nie moja wina ze nie było nic dla kobiet?
-Kobiet - zaśmiał się – chyba nieznośnych bachorów! 
-No nie, masz przesrane Liam. – zaczęliśmy się szturchać
W ostateczności wygrałam, wykopałam go z łóżka nogami.
-TAK! Wstałam na łóżku i podniosłam ręce ku gorze. Wygrana! – wtedy zobaczyłam jak Liam skacze na mnie.. niestety moja reakcja była opóźniona. Wylądował idealnie na mnie. Jako ze lampka była jedynie zaświecona  w jego pokoju nie widzieliśmy się dokładnie. Czułam jak wali mi serce, co gorsza wiedziałam, że on to czuje. Zaczął się do mnie zbliżac. Był coraz bliżej, dokładnie milimetry dzieliły nas od siebie, rękę trzymał na mojej szyi i wtedy... do pokoju wszedł Louis
-Co tu się dzieje? Obudziliście mnie! Ooouł przepraszam przepraszam, nie chciałem przeszkodzić.
-Masz wyczucie.-warknął Liam.
-Sorki, tylko jej nie zgwałc.-rzucił zamykając drzwi.
-Liam!- krzyknęłam. Może w końcu ze mnie zejdziesz? Mam już dość Cie grubasie.
-Ej nie jestem gruby! Wypraszam to sobie!
-A to to co? – chwyciłam jego brzuch.
-To same mięśnie!
-Nie mam siły się z Tobą droczyc, Liam.
-Tak, tak, wygrałem! Tym razem on zaczął tańczyc i się wydurniać
-Ciszeeeeej! – krzykąłl Liam.
Zachichotałam. Przystojniak zgasił lampke i położył się po mojej prawej. Tak wygrałam miejsce! Odwróciłam się od niego i powiedziałam Dobranoc.
-Ej odwróć się do mnie.
-Okej, okej grubasku.
-Odezwała się chuda.
-Jestem chuda
-Tak, tak
-A nie? Przecież jestem..
-Ah dobra niech Ci będzie, ale to tylko przez Twój męski zapach.
-OK, pójdę się umyc jeszcze raz.
-Nie, nie jest słodki.
Zatonęłam w jego oczach. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Późną nocom zasnęłam, wiem, że pierwsza, byłam bardzo zmęczona.
*LIAM*
Nie mogłam przestać gapic się w jej oczy… brązowe i prześliczne oczyska, a ten zapach sprawiał, że chciałem ją pocałowac. Nie wybaczę Louisowi, że to przerwał. Lubię tę dziewczynę, naprawdę lubię, jest słodka, a zarazem taka wredna. Wrażliwa, ale potrafi przywalić, niespotykana. Patrzyłem na nią jak zasnęła, co najlepsze zasnęła mówiąc: ten dzień był naprawdę… uwielbiam tego bachora. Zmęczenie mi też dało się w znaki około 3 zasnęłem.
 Obudziłam się pierwsza, zobaczyłam tego słodziaka spiącego, wyglądał sexownie.
-Korneeeeliaaa! – usłyszałam krzyk, bez zastanowienia zbiegłam na dół.
-Do cholery czy Ty używałaś mojej odżywki-wrzasnął Zayn.
-Nie.. to znaczy nie wiem.-cicho odpowiedziałam.
-Co się stało.-krzyknął Harry i Liam jednocześnie.
Szczerze mówiąc myślałam, ze on mnie zaraz zabije. Poszedł do toalety po tą głupią odżywkę.
-Tę odżywkę! – wrzasnął.
-Zayn uspokój się - pchnął go Liam.
-Ja nie wiedziałam, że to jest Twoja… naprawdę, przepraszam. – boże dlaczego tak się wkurwił za jakąś tępą odżywkę, miał tyle kasy, ze na pewno mógł zakupić nowa. Wszyscy patrzeliśmy na Zayn’a wkurwieni i zaskoczeni. Oprócz Louisa który spał jak zabity. Po chwili zeszedł Niall.
-Do cholery czy wy nie macie spania, normalni ludzie po tylu koncertach spokojnie śpią do późnego popołudnia.
-Niech ona stąd wyjdzie do cholery! Kim ona jest, żeby tu spac i wyżerac nam wszystko Liam? Jeszcze raz niech ruszy ktoś moje rzeczy, fuck. –wyszedł z pokoju, zrobiło mi się tak cholernie smutno, to prawda co powiedział kim ja byłam, że tu spałam, pobiegłam na górę, szybko się przebrałam
 -O co tu poszło, jakąś odżywkę.- zaśmiał się Niall.
-Ta…-warknął Liam.
-Go już chyba totalnie pojebało. – wrzasnął Harry.
Wprost wybiegłam z pokoju , wpadając na Liama.
-Ej gdzie się wybierasz.- złapał mnie za rękę.
-Liam, powinnam pojechać do domu.-chciałam mu się wyrwac, ale nie miałam siły.
-Nie! Nigdzie nie pójdziesz.
-Zayn ma racje, nie powinnam tu przychodzić.
-Żartujesz? Ten chłopak ma ostatnio zespół napięcia przedmiesiączkowego.
-Liam naprawdę idę.-zachichotałam.
-Mogę Cię chociaż odwieźć.?
-Ale...
-Żadnego ale - wszedł mi w słowa, wziął mnie za rękę.
-Miłego dnia wszystkim.- rzuciłam przez drzwi, wyszliśmy…
------------------------------------------------------------------------------

Jeśli przeczytałeś zostaw po sobie ślad.
Liczy się dal mnie każdy komentarz.
Jutro szkoła. :/ Przeżyjemy to! Jestem z wami.
Oceniajcie. ♥ Nie za długi? xoxo.

9 komentarzy:

  1. Zayn źle się zachował jak mógł jej zrobić taką awanturę o głupią odżywkę ?? Boże jakie to długi i cudne poinformujesz mnie o następnym rozdziale ?
    www.love-me4-ever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super takie długie , świetnie piszesz , tak śmiesznie ( chodzi o historie ) uśmiałam się tyle , a jak sie kłócili na której będą stronie spać LOL :D Boskie ! Czekam na nn :))

    http://lovesandfriend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już chcę następny, błagam szybko bo umieram xD

    OdpowiedzUsuń
  4. OMNOMNOMNOM . zajebisty ! daj następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty :D
    aww Liam <333
    zapraszam do mnie : opowiadnieoonedirection.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnyyy<333
    Czekam na nn;**
    Poinformuj mnie o nowym rozdziale *_*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty. ;D Jesteś nominowana do Libster Award. Więcej o tym dowiesz się na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  8. I jak tu nie kochać Twoich pomysłów? :D
    Świetny rozdział ^^
    Liam i Korni baaardzo do siebie pasują :**
    Tylko Zayn...Grrr xd

    OdpowiedzUsuń