niedziela, 27 stycznia 2013

14. How win?


*LIAM*

Po setek sekund rozmyśleń, i wyobrażania sobie co powiem, byłem gotowy ją przeprosic. Miałem wrażenie, że mózg mówi idź, ale nogi krzyczą ''nie dam rady'.
-Gdzie się tak ubrałeś? - zza rogu wyskoczył kochany Harry.
-A jak myślisz - zapytałem z ironią.
-No wiem do Kornelii, ale Ty tak na serio?
-Yyy.. a czemu nie na serio?
-Przecież uważasz mnie za łamacza serc. - wzruszył ramionami.
-Harry nie dam rady. - klapłem na kanapę.
-No nie pękaj! Idź - Harry popchał mnie w stronę drzwi.
-A jeśli ona?
-Idż! Do! Niej! - wykrzyczał mi do ucha. Okej, postanowione idę, w sumie jak miałem nie iśc skoro zagroził mi i zamknął drzwi. Szedłem przez siebie z bukietem róż, już sobie wyobrażam te przeprosiny, Ja jej powiem to głupie sorry, a ona da mi z liscia, biedne kwiaty pewnie je wypieprzy. Szłem coraz wolniej, szczerze? Chciałem uciec, jak najdalej stad, schowac się i nigdy nie wrocic. 

*KORNELIA*
Omg, makijaż, makijaz! Latałam po domu jak głupia. Yeah. zdąrzyłam. Taniec szczęścia! Po drodze spotkałam Alison, hm miło ją widziec.
-Kornelia pojutrze zabieram Cię do mojej pracy.
-Serio? żartujesz?
-Nie, naprawdę!
-Tak, tak. - skakałam jak głupia, byłam ciekawa co ta kobieta robi, czym ona może sie zajmowac, producentka filmów, liczy kasę w banku, może tak  na prawdę robi za klauna, kto to wie? 
-Idziesz do Liama?
-Kogo? - zapomniałam chwilowo o jego istnieniu.
-Nie, nikogo. miłego wypadu.
-dziękuję, rzuciłam przez drzwi.  - nie wiem dlaczego skakałam jak głupia, ta dawno nie przebywałam wśród ludzi! dokładnie tak. Szłam z batonem na twarzy. w oddali zobaczyłam sylwetkę, Jack! Rzuciłam mu sie na szyję, jak opętana. 
-Miło cię widziec. az tak tesknilas - poruszał brwiami.
-Ah darruj sobie. - usiedlimy na ławce.
-Mów co u Ciebie.
-A świetnie - wzruszyłam ramionami.
-Y coś więcej?
-Zadaj pytanie.
-Dobra, powiem coś co nie daje mi spokoju, okej?
-Spoko.
-Ale się nie obrazisz?
-Y co to jest Jack? - czułam obawy
-No nic, nie bede pytał
-spytaj!
-nie!
-tak!
-nie!
-Jaaaack!
-Spotykasz sie z tym całym Liamem? - czulam sie jakby ktos wsadzil mi leb do piasku i dźgał łopatą. ał, ał, ał i jeszcze raz ał. Uczucia? GORĄCO. STRACH,. OBAWA ale po chwili RADOSC. zaraz znów OBAWA. RADOSC, OBAWA, RADOSC, OBAWA I TAK RAZY 100. tO CHYBA NAZYWA SIĘ ' METLIK W GŁOWIE'
-Kornelia?
-Tak?
-No więc?
-Czemu jestes taki ciekawy?
-Bo coś do niego masz?
-wcale nie!
-wcale tak!
-yy niee
-Widziałem zdjecia!
-jakie zdjecia?
-yy jak biegacie za sobą po parku
-jebani reporterzy
-więc? -  po dłuższej chwili zastanowień opowiedziałam mu, słowo w słowo, wszystko, to jak mnie unikał, to jak nie odbierałam moich telefonow. Jack nic nie odpowiadał, patrzyłam na niego z niedowierzeniem, dlaczego nie mówi cos w stylu ‘ oj tak mi cię zal' jak w tych tandetnych filmach, no dlaczego?

*LIAM*

Postanowiłem isc na skróty, z poczatku stracilem orientacje, ale po chwili ja odzyskałem. zobaczyłem sylwetke Korneli. Uśmiechnąłem się, siedziała z jakims gejem. No chyba nie z Jackiem? Chciałem go uderzyc, zblizalem sie do nich , jednak oni nie mogli mnie zobaczyc siedzieli do mnie tyłem. Wtedy on zaczął się do niej zblizac, a ona się w niego wtuliła, naprawdę ostro wtuliła, nie chciałem widziec jak się całują. Był Zayn teraz on?? chyba sobie jaja robicie. i ja ją chciałem przeprosic. tą głupią dziwkę! co za szmata. teraz jestem pewny nie nawidze jej kuzwa. bylem zły, nie to złe okreslenie, byłem ostro wkurwiony. Kwiaty wyladowaly w rzece, siedzialem nad nia chwile. postanowione, nie odezwe sie do niej ani slowem. NIC,kurwa nic. wszedlem do domu. O czcigodny Harry zostawil otwarte drzwi. zanim doszlem wybila 22, dwie godziny siedzialem nad rzęką, odrazu poszedłem spac, tylko niech mi się nie śni.

*KORNELIA*
Z Jackiem gadało mi się jak z nikim innym. To, że mnie przytulił bylo bardzo mile. uważał ze powinnam z nim pogadać, tak zrobię na jutrzejsze imprezie. Ta, wiem był plan unikania. Ale chce ' odzyskac Liama' a raczej tę znajomość. Jednak człowiek tęskni, nawet ja to jest naprawdę dziwne, zazwyczaj nie ma we mnie tego uczucia, ale cos ludzie się zmieniają prawda? Jack mnie odprowadził, było późno. Zapowiada się ciekawa impreza i poznanie pracy Ali. Z batonem na twarzy i obmyslaniem pogadania z Liamem zasnęłam.

12:00.    Obudziły mnie promienie słońca. To już dziś! IMPREZA. Muszę pogadac z Liamem, muszę, ubrałam się i zeszłam na dół. Na drodze spotkałam bahora, co on tu nadal robił?


-Cesc.
-Hej – wywróciłam oczami.
-Co lobis?
-Y jem?
-A co jes?
-Nie seplen, to mnie denerwuje.
-Pseplasam. – wystawił mi język. No wcielone zło, słowo daje.
-Kiedy jedziesz do domu?
-Jutlo!
-W końcu.
-Odpocne od Ciebie!
-Co proszę? – co za gówniarz.
-To co słysałas.
-Jestes przerażający.
-Tak jak Ty.
-Dziecko ucz się języka ludzkiego to pogadamy. – klapłam przed TV.
-Może nie umiem mowic, ale mam psyjaciół.
-Że ja niby nie mam?
-Tak, bo nikt Cię nie lubi! – do pokoju wparowała Katy.
-Gadam z kim przez telefon? Możecie się tak nie drzec? – przewróciła oczami.
-Z kim gadas?
-Nie Twój zasrany interes! Wyjedź już stąd, wstrętny bachor.
-Nie tak wstletny jak Twoja twas z lana! <rana>
-O nie! Masz szczęście ze w domu jest ten typ co wszystkiego pilnuje.
-To się nazywa lokajjj… - jednak zmieniłam zdanie, ten dzieciak to spoko gość, przynajmniej tak jak ja nie lubiłam zasranej Katy. Rzygam nią, każdego dnia, każdej nocy. NON stop! Katy zdenerwowana wyszła, a ja na tego malca patrzyłam z niedowierzeniem.
-No co? Jej nie lubie baldziej…
-Ta, dzięki. – umiechnęłam się pod nosem. Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Tom go zabrał.
-Oddawaj!
-Jeden klok a wsucę go do zmywalki! – no ja chyba z nim oszaleję? Robił sobie jaja?
_________________________________

Przepraszam, że tak długo. Miałam problemy.
Dziękuję za nominację, narazie nie mam czasu odpowiadac na pytania! ale wkrótce to zrobię.
Codziennie jest 100 wyświetleń, co mnie dziwi. Nwm, może to jest jakieś lewe. bo wg mnie to niemożliwe, skoro po około 12 komów, 15 osob to czyta, to nwm jak to możliwe. Jednak mimo wszystko dziękuję za wyświetlenia, ale jeśli już czytacie to, zagłosujcie i dodajcie sie do obserwatorów, komentarzem też nie pogardzę.;)
15 kom NN.


wtorek, 15 stycznia 2013

13. What's up?

Obudził mnie sterczący nademną Tom. Co za wcielone zło. Wakacje chyba są od wysypiania się, prawda?
-To od Liama - podał mi kartkę i wybiegł z pokoju. Usłyszałam głos Katy 'Tom może zrobię Ci śniadanie?'. W tym momencie moje gały wyszły z orbit. Ona? Ha, ona i bycie miłym, prędzej zostanę zakonnicą. Popatrzyłam co napisał Liam:

' Dzięki. '
Ha, po prostu nie wierzyłam, odwróciłam kartke, z tyłu była pusta. Głupie dzięki za to, że tu spał? Że go wpuściłam? Wgl kurwa co to miało byc. Nie wiem czy ja jestem rozczarowana, czy po prostu smutna. Sama nie wiem, ale no cóż miło nie było. Spojrzałam na telefon, zero, zero informacji od Liama. Zero ' może wyjdziemy ' NIC, NIC, NIC. Postanowiłam zapytac Jack kiedy wyjdziemy. Po chwili przyszedł sms 'Przepraszam, jednak nie dam dzisiaj rady. Miłego dnia.;*' Przez chwilę rozmyślałam aby napisac do Annie, ale ona pewnie kminiła coś z Tomem. Na pewno była nim zajęta. Chociaż to dziwne, że nie chcę ze mną o nim pogadac. Poczekam kilka dni, może zadzwoni. Swoją drogą czy ona mieszkała z Tomem? Wolę nie wnikac, tak, lepiej z pewnością nie wnikac... Nie żebym była zboczona. Co to to nie. Ubrałam się w ten zestaw [ZDJ]

 


bez śniadania wyszłam tylnymi drzwiami w stronę miasta. Mijałam wiele butynków, weszłam do kilku butików, ale nic nie było, nic godnego podziwu. Postanowiłam zadzwonic do Liama. Wyciągnęłam telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę. 1 sygnał, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8... CISZA. ona była ze mna przez cały czas, koniec końców włączyła się poczta. Hm, jest 13, no ale może jeszcze śpi. Poszłam w stronę galerii, jakiś chłopak, ciemne oczy, idealna karnacja, jasne włosy dziwnie mi się przyglądał, miałam ochotę mu przywalic! Wybiegłam ze sklepu i popędziłam do innego. Spotkałam tam Zayna. Swoją drogą czego on szukał na dziale z sukienkami?
-Hej.. - odezwał się mmulat.
-No cześc. yy co Ty tu robisz?
-Zakupy?
-No widzę, ale sukienki? 
-Nie, ja tylko tak patrzyłem. - podejrzanie się uśmiechnął.
-Tak, przyznaj podobają Ci się.
-No chyba oszalałaś!
-Kręcą Cię Zayn.
-Wcale, że nie! 
-Ta-ak.
-Jesteś walnięta. Co ty tu robisz? 
-Hm, zakupy - wymuszony uśmiech.
-Jasne, a tak serio? - wyszliśmy ze sklepu. Znów ten dziwny chłopak. Wytrzeszczyłam oczy.
-Chodź - pociągnełam mulata za rękę.
-O co chodzi? 
-A jakiś typ dziwnie się patrzy.
-Ha, wpadłaś mu w oko.
-Jasne.
-No... - przerwał ładna jesteś - powiedział ciszej.
-Yhyy.
-Ej Liam też tak uwarza i Harry, zresztą wszyscy. - wyszczerzył zęby - i masz fajny tyłek - po jego minie widziałam, że nie zamierzał tego mówic na głos.
-Y Liam? - zapytałam, cholera on mi tyle gada a ja o Liamie. Cholera.
-Wiedziałem.
-Co?
-Że na niego lecisz, zresztą obydwoje..
-Wcale że nie! - myślałam, że go ugryzę.
-Widac to na kilometr.
-To gej! - brroniłam się.
-Tak, tak, tak. - przewrócił oczami.
-Jesteś głupi.
-A ty głupsza.
-A ty głupszy podwójnie.
-A ty potrójnie
-Poczwórnie
-Popiątalnie
-Posześcialnie
-Jak się mówi z siedem? - wybuchliśmy śmiechem. Tak Kornelia jesteś bardzo mądrą istotą.
-Ej muszę spadac, mam byc na wywiadzie z Lou, do następnego widzenia głupku - przytulił mnie.
-Nara podwójny głupku - Zayn tylko się wyszczerzył, w oddali widac było jak jego sylwetka znika. Więc Liam mu powiedział, że jestem ładna. Może zartował, albo grali w prima Aprilis? -.- Hm, cholera naprawdę ma mnie za ładną? Nie żeby mnie to obchodziło co to to nie, tak tylko myśle. To dupek, każdy o tym wie. Czy on tak na serio poważnie? Zadzwonię do niego, bez przesady jest 18 chyba nie śpi? Sygnał pierwszy, drugi, trzeci - cholera cholera, kolejne sygnały cisza. Co on kurwa? Zgubił telefon. 

*LIAM*
 
Znów dzwoniła, tak już mnie nie ma i nie ma co robic? Ehe, niech spieprza to swojego Jacka, miała z nim wyjsc, idiotka. Boże nie cierpię jej! Nie cierpię. Harry znów dziwnie mi się przyglądał, w sumie od kiedy weszłem do domu nie gadałem z chłopakami, wszystko mnie wkurwia i tyle.
-Nie odbierzesz?
-Co?
-Telefon? Znów dzwoni. 
-I co z tego?
-To Kornelia, przecież ją lubisz. - powiedział, co mnie rozśmieszyło.
-Chyba Ci się wydaję.
-No tak to coś wiecej, sorry. - zaśmiał się.
-Spieprzaj.
-Kurwa co Tobie, do nikogo się nie odzywasz, zespół napięcia przedmiesiączkowego?! - wyszedł. I dobrze, niech się do mnie nie odzywa cholera! Mam dośc, dośc ich wszystkich. 

*HARRY*

Co mu było, co za debil. To on jest zawsze romatykiem, to on zawsze robi z dziewczynami to co powinno się robic. To on zawsze jest taki ah eh, idealny chłopak. Pokłocili się czy co. Usłyszałem dźwiek telefonu.
-Halo? - nadawaca był nieznany.
-Harry - usłyszałem kobiecy głos.
-Kto mówi?
-Y Kornelia. 
-Aaa cześc...
-No siema - zaśmiała się.
-W jakim celu dzwonisz?
-Bo ja ym, chciałam, chciałam spytac co u Cb. - powiedziała to fatalnie, naprawdę była kiepską aktorką.
-Liam nie odbiera bo nie ma chumoru jeśli o to chodzi.
-Ale skąd?
-Skąd wiem? Cóż, gadałem z nim i chuj wie na co jest zły.
-Aaa, no dzięki. Ja nie dzwoniłam po to - ah ta jej pewnosc.
-Powiedzmy. 
-No tak.
-Ej jutro impreza, wbijesz?
-Y że ja?
-Nie. Bóg. Jasne że Ty!
-Ja, nie, chyba nie.
-Oj proszę.
-Tak zależy?
-Chcę potańczyc.
-Mhm.
-Będą procenty.
-Ja...
-Będziemy się ukrywac przed Liamem. - zaśmiała się.
-Okej. Do jutra.
-To widzimy się o 18, wbije po Ciebie.
-Pasuje. 
Usłyszałem dźwiek słuchawki. Oni są komiczni. Liam i Kornelia, to najdziwniejsze stworzenia jakie znam.

*KORNELIA*
Miał zły chumor, każdy ma kiepskie dni. Nie będę  wydzwaniac. Już i tak zrobiłam z siebie idiotkę. Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu. Liam! Rzuciłam się na niego jak głupia. Cholera, czemu myśle o nim.JACK.

'' Mam czas. Za 20 minut, w parku?''' .  '' okej '' - odpisałam
*LIAM*

Oglądałem kolejne, kolejne filmy.
-Może przewitrzysz dupę? - zpbaczyłem Zayna.
-Biegnę.
-Siedzi cały dzień przed telewizorem - usiadł koło mnie i zabrał mi popcorn. Debil.
-I?
-Może z kimś się spotkasz? Czy coś. - do pokoju wszedł Harry. świetnie kurwa, wspaniale.
-Co tam?
-Liam ma dziś chumorek. - wykrztusił Zayn.
-Wiem, przez Kornelię jak mnie wam.
-Że co? - gadali jakby mnie nie było.
-Jestem tu. (w nawiasie literka pierwszego imienia dla orientacji co kto mówi)
-Wiemy [Z,H] 
-I?
-Pogadaj z nią może? [H]
-Po co? [L]
-Ja pierdole ty na nią lecisz ona na Ciebie, nie widzę problemu. Zresztą to niezła dupa. [Z]
-Tak, ty to wiesz najlepiej nie? - wyszłem z pokoju.

*ZAYN*
Ty wiesz najlpeije? Kurwa o co mu chodziło. On przez nią się zmienił, a raczej przez kłotnię z nią, czy coś w tym stylu. Ja pierdole, ja chcę mu pomóc, a on wychodzi z pokoju, wiem że ostatnio mało gadaliśmy. No ale do cholery tyle się znamy, a ten zjeb na wsyztskich się wyrzywa.

*LIAM*

Poszłem do pokoju, usiadłem na kanapę. Ciekawe co ona robi, jest 19, hmm... w sumie nie lepiej nie, a może, nie, nie dzwonie, chociaż jakby na to nie patrzec, Moje jakże logiczne rozmyślenia przerwał Harry/
-Co? - powiedziałem
-Myślę, ze powinnienes z nią pogadac, i cokolwiek jest między Toba i Zaynem, pogódź się z nim... - powiedział Harry na jednym tchu
-Kurwa, odzywa sie ten który, traktuje dziewczyny jak szmaty.
-Ej, nie pozwalaj sobie. Ja chcę Ci pomóc. Gdzie ten romantyczny Liam co biega za dziewczynami do upadłego? Czemu nie biegaz tak za Kornelią co?
-Bo... nie wiem.
-Dobrze wiesz. Bo ona udaje, że na Ciebie nie leci, a Ty to łykasz. - popatrzyłem na niego pytająco.
-Boże, jak dziecku. Dzwoniłam do mnie w celu spytania czemu nie odbierasz? To chyba coś znaczy nie?
-Naprawdę?
-Nie, kurde na niby. Weź się w garsc i się z nią pogodz na ten swój czarujący sposób,wiesz to na co lecą fanki.
-Dzięki Harry. - uśmiechnęłem się.

Czasami się gubimy, ta to chyba był ten moment. Musiałem ją przeprosic, dobra może trochę mi się podoba kurwa. Nie moja wina. Zaczęłem obmyslec plan dzisiejszych przeprosin... 
------------------

Powiem szczerze, jest do dupy. W głowie brzmiał trochę inaczej. 
Komentujecie 13 WASZYCH kom = NN.

Kocham Was <3

Głosujcie w ankiecie i dodawajcie się do obserwatorów! pozdr.

niedziela, 13 stycznia 2013

12. Vomiting.

Po chwili dzieciak zrobił coś obrzydliwego. ON SIĘ ZRZYGAŁ. Pewnie myślicie, że go zadźgałam nożem czy coś, i kazałam mu czyścic te wymiociny, a raczej dywan w nich jego własnym językiem. Nic z tych rzeczy. A wiecie dlaczego? Cóż, w czasie gdy bachor chciał coś powiedziec, Liam do niego podszedł i coś no miał pecha. Dzieciak obrzygał mu nogi... No cóż, to że mnie to bawi chyba nie oznacza, że jestem wcielonym złem? Blahahah. Powstrzymywałam śmiech, nie udało się.
-Cholera - mina Liama była bezcenna, nie spodziewałam się tego, cholera serio nie doceniłam dzieciaka. Ale widok Liama obejmujący dziecko i jego mina gdy poczuł na sobie rzyg była tak komiczna, że nie mogłam wytrzymac ze śmiechu. Dzieciak zaczął się śmiac.
-Fuj, może się umyjesz - mówiłam przez śmiech.
-Pseplasam Liam - wymamrotał.
-Nie szkodzi - skrzywił się Liam, a ja? Cóż. Miałam ochotę zrzygac się przez to jego aktorstwo! Mina Liama mówiła coś w stylu: mam ochotę Cie wypieprzyc za okno, ale opanuje się. - Może przestaniesz się ze mnie śmiac? - zaczął wyrzywac się na mnie ten głupek. Tom nas opuścił, cały w podskokach i w rzygach oczywiście.
-Staram się - wymamrotałam.
-Nie widac - przewrócił oczami, co mnie jeszcze bardziej rozśmieszyło. Ciekawe jak się czuł? 
-Może się ogarniesz, śmierdzisz - powiedziałam zatykając nos.
-Ehe... Masz jakieś dresy?
-Yyy... nie wiem, wątpie, ale poszukam. - Liam poszedł do toalety, a ja wybuchłam śmiechem, szperając w szafach, znalazłam dresy, szaro - różowe, będą pasowac do tego geja. Zaśmiałam się w duchu. Ta, mam je mu zanieśc czy co? Usiadłam na łózko, ale ten nie wracał. Co on tam robił? Odkarzał się w 10 wodach? Nie wydaję mi się, chociaż to Liam, no ale nie Zayn. Podejrzane. Bez namysłu zapukałam w drzwi.
-Liam! - wydrałam się, cisza, słyhchac było wodę. - Liam! Mogę? - kurwa czy on posiadał uszy, może to miał, ale Bóg odebrał mu słuch, kto to wie? Postanowiłam otworzyc drzwi. 
-Jesteś zboczona! - zza prysznica wydarł się chłopak.
-Wcale że nie, mam gacie - pomachałam nimi stojąc do niego tyłem. Otworzył kabinę.
-Kocham róż... - wymamrotał. - A teraz heloł jestem nagi, możesz wyjśc?
-Co? - po chwili doszło do mnie pytanie.
-Kornelia wyłaź! 
-Dobra, dobra, nie zrozumiałam - ślamazarnie opuściłam te cztery ściany. Po chwili w moich dresach wyszedł Liam. Wybuchnęłam śmiechem. Nie żeby były za małe czy coś, ale wiecie chłopak i rózowe dresy. No po prostu uwielbiam tego geja!
-No co? Źle wyglądam? 
-Nie, oczywiście, bardzo elegancko. - udawałam powagę. Na co on się na mnie rzucił. 
-Liam! Złaź! ZE. MNIE. - dusisz mi cycki i nie mogę oddychac.
-Hm i lubię to. 
-Przez Ciebię umrę! - zrzuciłam go z łoża, opadając na łóżko i nabierając sił.
-Wiesz, że jest 3 rano? 
-Nie chce mi się spac... 
-Mi też nie.
-Spacer? - zaproponowałam
-W tych gaciach? Oszalałaś psychicznie.
-Ah no tak reputacja.
-No co? Jestem znany, nie mogę pokazac się w babskich dresach.
-Popularny? Proszę Cię.
-A może nie?
-Może bardzo nie.
-Nie znasz się młoda.
-Oh, odezwał się stary.
-Starszy od Ciebie.
-Mhm zwłaszcza w tych dresach.
-Ej mi się podoba.
-Tak, jest tak sexownie.
-Ej w dresach czy nie, zawsze jestem sexowny - szliśmy w kierunku kuchni.
-Chyba nie widziałeś się w lustrze.
-Ja? To Ty masz włosy nastroszone jak jeż.
-Co? - skrzywiłam się i pobiegłam w stronę lustra. Usłyszałam śmiech Liama. 
-Zabiję Cię! Rozumiesz?! - goniłam tego eskimosa.
-Nie masz sił - stanął przede mną, cholera miał racje, ale nie mogłam się poddac. Nie wtedy kiedy krytykuje mój wygląd. Nie nawidzę takich typów. Zaczęłam coś w rodzaju kopania, ale hmm kopania zazwyczaj boli prawda? On się śmiał.

*LIAM*

Ta dziewczyna była najdziwniejszą jaką kiedykolwiek spotkałem. Czy ona naprawdę myslała, że mnie to boli? Jeszcze w tych grubych dresach, no chyba blondynka z niej. 
-Nie dasz rady nieogarniaczu. - uśmiechnęła się, czy ona coś knuła?
-Zobaczymy po moim kursie karate.
-Jasne, film?
-To takie oryginalne. - wystawiłą mi język. Usłyszałem dźwięk telefonu. Jej telefonu. Leżał na łąwie, momentalnie biegliśmy w jego stronę. Złapałem go pierwszy.
-Oddawaj to! Oddawaj. - wskoczyła na mnie.
-Złaź ze mnie. Kto to kochanek?
-Tak, jasne, oddaj Liam. 
-Nie-e - nadawca SMS'a już od początku nie spodobał mi się. JACK. Co to wgl za imię jest? Bez zastanowienia otworzyłem wiadomośc. 

''Siema. Tak pomyślałem, że za długo się nie widzieliśmy. Może jutro się zobaczymy? Miłych snów. '' 

Chciałem spytac ją co to za fagas, ale wyszłoby że jestem zazdrosny. Udałem wiec że mnie to nie rusza. I to jego słodkich snów, rzygam po prostu.
-Oddaj! - telefon wyrwała mi tarzanka. Pod nosem się uśmiechnęła. - Nie ładnie tak otwierac cudze wiadomości. - wystawiła mi język.
-A co Ty nie powiesz? Ide spac, nara tarzanie.
-Ym, myślałam że pooglądamy film?
-Jestem zmęczony. Dobranoc.
-Okej, dobranoc! - usłyszałem jak się drze, weszłem do pokoju. Cholera czemu pociągam wszystkie dziewczyny oprócz niej? Zresztą znajdę lepszą. Tak, będę ja trakotwac jak kumpele. Jebac kobiety. Z tą myślą zasnęłem. Ona po prostu jest za ciężka, za dużo trzeba się o nią starac. Zresztą to zapatrzona w siebie kretynka, która szuka wrażen i ma mnie za geja. Po prostu pozdro.

*KORNELIA*

Co za głupek. Przecież to tylko Jack. Nie cierpię tego geja w różowych dresach. Weszłam do mojego pokoju, a on spał na sofie. Sprawdzałam dwa razy. Ubrałam bluzkę z piżamy, było gorąco. Zasnęłam.

Kto się odważy? ;D I komu wyszło, że jest zboczony? hahah.

Groźny Zayn.

Biedny Sramuś! ;<

Mają talent! Nie ma co, hahaha.

-------------------------------------

Roździał taki krótki, bo nie wiem co dalej szczerze. ;D
Jak się podoba? 
Kochani wielkie dzięki za tyle wyświetleń, od ostatniego roździału 1000 robi wrażenie (tańczę xD) , a i przepraszam, że tak długo nie dodawałam. NAUKA. -.-
Tym, którzy mają ferie to życzę abyście je mieli zajebiste i jedyne w swoim rodzaju, noe siedźcie całymi dniami na PC, bo to można robic po sql, nie? Wiem zrzędze, jak wasze babcie. xD A tym, którzy muszą jeszcze zapieprzac do szkoły tak jak ja to przede wszystkim wytrwałości! ;* 

środa, 2 stycznia 2013

11. New children - why, oh why?


O co tutaj chodziło? Dostawałam tak zwanej kurwicy. Nie ogarniam chłopaków, wy też? Miejmy nadzieję, że nie jestem w tym syfie sama.

-Liam? – badaczo mu się przyglądałam, jego klata co chwile się unosiła,  unikał mojego wzroku, więc po chwili odpusciła wywieranie wg mnie ‘presji na nim’. Nie poskutkowała. Niech to szlag trafi facetów!
-Bo widzisz ja wtedy byłem i widziałem – co on kurwa widział? Ten chłopak czasem serio był gorszym bezmózgiem w wypowiedziach ode mnie.
-Logicznie proszę. – powiedziałam z chęcią rzucenia się na niego, nie moja wina że mnie zdenerwowałam, no nie?
-Widziałem Cię jak się z nim całujesz, potem gonili mnie reporterzy zobaczyłem Katy i ją pocałowałem, okej? – powiedział na bezdechu, przez chwilę patrzyłam na niego jak na głupka, zresztą był nim, bądźmy szczerzy. Ale z kim mnie widział? Za dużo wrażeń, nie ogarniałam. Wiedziałam, że jeśli o to spytam będzie miał mnie za idiotkę. Ale w tym momencie, mózg odmówił posłuszeństwa, rozdwojenie jaźni + myslenie o suce Katy, tak to dało się we znaki.
-Yyy z kim mogę wiedzieć? – udałam jeszcze większą idiotkę niż  nią w rzeczywistoci byłam. Gra aktorska nie szła mi ostatnio za dobrze. Ten tępo we mnie patrzył tymi swoimi oczami, myslałam, że mu przywalę! I słowa Wam daję gdyby nie to, że się odezwał doszłoby do rękoczynu. Często się biłam z moim bratem < o ile to tak można nazwac>.
-Z Zaynem. – powiedział to z taką oczywistoscią, jakby to było tak jasne, że po każdym dniu jest noc. Milczałam , to było jak dla mnie wieki temu. Cholera czy ja mu cos  odpisałam na Sms’a sprzed chyba kilku dni? Zresztą miałam to gdzies. Jedyne na co się odważyłam to komentarz do tego co powiedział.
-Cholernie inteligentne. – zabrzmiało jak z mądrosci księgi ludowych czy cos w tym stylu.
-Dobra, to było głupie, wiem, ale nie poradzę nic na to, wkurwiłem się... – dwa ostatnie słowa wypowiedział ledwo słyszalnie. 
-Więc jednak Ci się podobam – wypaliłam, z jego twarzy nie mogłam odczytac zadnych emocji, jakby miał maskę.
-Yyy, że Ty mi no co Ty? – stary Liamu sramus powrócił z krainy rozmyslen. Przewrociłam oczami.
-I tak wiem swoje – rozległ się dźwięk mojej jakze to wspaniałej komórki. Dzwoniła Alison.
-Heej, gdzie jesteś?
-Dokładnie to nie wiem… ale daleko od domu.
-Ymm okej, więc jest sprawa dzisiaj przyjeżdża na 5 dni moja siostrzenica, zaopiekujesz się nią, mam dużo roboty.
-Jasne – wymusiłam próbę zachwytu.
-Dzięki, bądź przed 22. Jestes boska.
-Wiem, fantastyczna. Czesc
-Kto to był? – usłyszałam pytanie.
-Ciotka, przyjedzie do mnie jakas popaprana typiara, którą muszę się opiekować, ogarniasz?
-Że co? – wybuchnął smiechem. -Ty sama sobą nie umiesz się zajac, jeszcze przez Ciebie zginie.
-No nie przesadziłeś! –Zaczęłam gonic tego idiote po parku, co za kretyn. Ze ja samą sobą nie umiem się zajac? Jasne. Kazdym umiem, i kropka. Biegłam i biegłam, ten gówniarz był szybki, zmeczona poddałam się i klapłam na ziemie. Pan ciotos przyszedł po kilku minutach.
-Muszę isc… - sciemniało się, cholera. Wstalimy, szłam w ciszy, Liam prowadził monolog. Ciekawe jaka ona będzie. Pewnie jakas idiotka. Jak wytrzymam z nią i z Katy? Swoją drogą czemu Liam ją pocałował. Nie no to wiem był zazdrosny. Chyba. Yh, wiem ze nic nie wiem. Ocknęłam się z zamyslen, gdyż ten wspanialy chłopak mnie popchał.
-Ejjj. Rzuciłam się na niego, ale on był sprawniejszy, wziął mnie na ramie, piszczałam jak głupia. - On mnie zgwałci - darłam się wniebogłosy. Biłam go, ale ten nic.
-Fajny tyłek. – wymamrotałam wybuchając smiechu. Liam zaczął cos w stylu –Twój teeeż… - ale po chwili dopiero zrozumiał mój sarkazm. Chociaż może to i nie był sarkazm? W sumie lampiłam się na jego tyłek. Miał w porządku tyłek, bardzo wporządku, kurde. Miał całkiem wient tyłek. Kornelia ommm, wycisz się. A w dupie to wolę rozmyslac  o jego tyłku.
-Kornelia?
-Tak? – momentalnie podniosłam głowę, on postawił mnie przed sobą. –Czemu tak lampisz się na mój tyłek? – zachichotał. – jestes zboczona.
-Ejj wcale, że nie! Podziwiałam chodnik.
-Oczywicie, kręcę Cię.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Kurwa tak.
-Kurwa nie.
-Jestes niemożliwa.
-Ty bardziej.
-Mam ochotę…
-No co? –szturchnęłam go.
-Ym…Wrzucic Cię pod samochód. – zaczelimy się smiac.
-Głupi jesteś pedale.
-Ty też Bi.
-Spieprzaj. – mam focha. Gnój nie będzie mnie wyzywał, dupek. Idę przed nim jakie 4 metry, słyszę jego smiech. On nie zdaje sobie powagi z sytuacji mojego focha. Zbliżamy się do domu. Otwieram bramkę, chcę ją zamknąć, ale ten dupek w niej stoi. Frajer.
-Ej bez focha no. – patrze na niego powstrzymując smiech. Odwracam się.
-I tak to Ty pierwszy zadzwonisz – słyszę jego sapanie. Idę dumna przed siebie, wchodzę do drzwi.     W oczach widze małego bachora, ma z 7 lat góra, chłopak.
-Oo Kornelia jestes, to Tom.  – wymamrotała Ali.
-Hej… wyciągnęłam do niego rękę.
-Muszę isc zostaniesz z nim, prawda?
-Się wie. – uśmiecham się, cholera mam nadzieję, że zaraz pójdzie spac, wydaję się na posłusznego. Oby to nie były pozory.
-Idź się myc i do spania.
-Nie! – krzyczy mi w twarz.
-Mówię co. – nie cierpie takich bachorów.
-Mam to gdzies. – gówniarz seplenie. W jego wykonaniu to brzmi raczej ‘’mam tio kcies’’.
-już!
-nie!
-teraz!
-e nie-e-e.
-nieznosny dzieciak.
-głupia ciewcynka.
-seplenisz.
-I?
-Nie przeszkadza ci to CIECIUCHU. (dzieciuchu)
-Ani tlosecke.
-Z kim ja żyje?
-Ze mną!
-Dlaczego. – pytam sama siebie.
-Bóg tak chciał.
Wtedy kto wybucha smiechem. Głupi Liam stoi w drzwiach. W sumie przyda mi się. Więcej z tym bachorem nie wytrzymam ani minuty. Tom biegnie do Liamusia, obejmuje jego noge, ten się smieje, już ma cos powiedzieć, ale gówniarz mu przerywa.
-Ona mnie gnębi plose pana.
-Tak, wiem, to zła dziewczynka.
-Zapieses mnie stond?
-Chyba nie dam rady, chodź się pobawimy. – robię do niego głupią mine, a ten chichocze. Siedzę na sofie. Bezradna siedze na sofie i kopie stół. Kurwa gdzie Katy? Zresztą dobrze, że jej nie ma. Patrze na Liama, w sumie słodko wygląda próbując zabawić tego bachora, włączam TV, po godzinie. Dzieciak spie. Sramus siedzi koło mnie.
-Ymm w czym mogę pomoc? – co za idiota, chociaż lubię go.
-No widzisz, mówiłem jak cię lubię? – popatrzyłam na niego krzywo. Co on chcę?
-Mogę tu spac? – wybuchłam smiechem ze on u mnie w moim domu, gdy jestem sama z bachorkiem?
-Nie ma mowy- przewracam oczami.
-Proszę, chłopacy zamknęli mi dom.. – spuszcza wzrok,a ja wybucham smiechem, ten zasłonił mi usta. No tak Tom smacznie spi.
-Proszę – szepcze mi do ucha. Przechodzi przeze mnie mily dźwięk. Ide na gore, szybko się myje. Ten idiota przybiegł zasapany. Puka w drzwi
-nie wchodz! Za pozno, na szczęście zaslonilam się recznikiem.
-Czego? Nie slyszales idioto?
-Katy przyszla!
-Coo?! – moje oczy wybily się z orbit. Słyszę jej kroki, idzie tu.
-co robimy?
-yy schowam tu się?
-co ty, zaglądnie. – momentalnie wskakuje prawie naga na łózko, Liam ten tępy idiota tez. W ostatnim momencie zgasiłam swiatlo. Czubek się do mnie przykleja, chociaż to madre, nie widać ze są dwie odoby z perspektywy gdzie stoi Katy, udaje ze spie. Słysze jak Katy wychodzi z domu, pewnie nawet nie zauwazyla Toma, spi w pokoju obok.
-Liam, możesz przestać się we mni wtulac? – zaczynam rechotac.
-ej bo go obudzisz. – siadam na lozku, otulona recznikiem, zakrywam się.
-Trudno. –przewrót oczami. Jest całkiem ladny kurde. Znow cos słyszymy, tym razem ja wtulam się w niego, recznik spada mi z cycek. Cholera. CISZA. Liam się odwraca.
- Zboku! -  zakrywam się , a ten dałn klnie pod nosem. Dostaje w twarz. Debil no słowo daje. Cisza, slysze bicie serca, mam ochote, nie nie mam, co ja gadam, mam, cholera, uspokoj się. On chyba myśli o tym samym. Sama nie wiem, badaczo mi się przygląda. Idiota wpletł w moje włosy rękę, bosz kornelia wroc do zywych,zaraz go pocałuje. NIE NIE NIE!  Zbliza się. Serce bije mi mocniej. Z jednej strony chce tego z drugiej nie. To zapatrzony w siebie idiota, bije się z myślami, a on jest coraz bliżej.
-Co wy lobicie? – momentalnie z zza Liama wyskakuje Tom. Ciekawe kto był bardziej ździwioniy, nie uważacie? Mam go dość! Dość tego niesnoscnego bachora!
-Miałeś spac – wkurwiłam się na niego.  Liam znów się smieje. Głupio mi teraz, znow to samo. Do kurwy nędzy czemu mnie nie pocałował? Jest taki, zz amyslen wyleciałam przez sramusia.
-Chodz zaprowadzę cie do lozka. – powiedział.
-Ale ja się zle czuje -Patrze na niego z zalem. A raczej z zalem ze musze być na to wskazana. Chyba zaraz co stanie się poważnego.
Po chwili dzieciak...


[OTO TOM]


____________________


Wkońcu napisałam, kilka razy próbowałam.
Kochani dziękuję wam za dodanie się do obserwatorów! I zaskoczyła mnie liczba wyświetleń, oraz to, że codziennie co najmniej 70 osób wchodzi. Nie wiem więc dlaczego tak mała ilosc komentarzy.
Roździał uważam od 1 do 10 na 6. Zachwyty nie ma. Nie mam cholera weny i czasu.
Do następnego! ♥