piątek, 26 lipca 2013

20. Fuck.

*KORNELIA*
Nagle słysze głos, jednoczesnie spoglądając za siebie.
-Korni, kochaniutka dobrze wszystko jest? Hej Liam - patrzy na niego dłużej, a we mnie się gotuje. To ona, to ta ździra, ta głupia idiotka. Nazwijmy tego człowieka naszej populacji (niestety) po imieniu. To po prostu Katy. Co ona tu robi?Nagle udaje, że interesuje się mną? Że jest dobrą siostrą?Heloł? Gdzie są ukryte kamery?
-Cześc Katy... - odpowiada nieśmiało Liam, ja nie mówię nic. Moje ciśnienie zaraz mnie rozbroi od środka. Słowo daje. To sekundy...
-Liam możemy porozmawiac? - mówi Landrynka, boże co za pozerka. Nie sory ludzie, ona nie jest pozerka, przecież nawet nie udaje że przyszla tu dla mnie. Dla swojej siostry. Egoistka. Pieprzona egoistka. Swoją drogą niby co chce od Liama? Kolejny szybki numerek? Zaraz ją uderze. Dajcie łopatę albo coś.
-Hmmm... ale szybko - on omija mnie wzrokiem, chyba się krepuję. Kurwa nie mogą przy mnie? Tylko same tajemnice. Po chwili widzę jak ta idiotka rzuca mu się na szyję. Sama nie wiem kiedy wybiegam, biegnę ile sił w nogach. Zatrzymuje taksówkę. Szybciej.
-Taxiii!! - wołam jak głupia. Zatrzymuje się. Wsiadam podając adres domu Alison. Facet dziwnie przygląda mi się w lusterku... O co mu chodzi? Mam coś na głowie? Kurde. Obsrał mnie ptak? Szukam lusterka ale nie ma mojej torby. Niech to szlag! Ma ją Liam. Jak zapłace za taksówkę? Fantastyczna jestes Kornelia. Brawo po prostu. Owacje jak nic. Mam telefon, słyszę jak dzwoni. Odbieram przypadkowo.
-Kornelia? - słysze jego głos. I nie wiem czy coś odpowiedziecz czy nie, facet znów dziwnie na mnie patrzy, przygląda mi się. Bada moje miny, moją całą twarz. Znów słychac głos Liama. W końcu odpowiadam temu dupkowi. Liamuś sramuś.
-Jestem.
-Gdzie do cholery?
-Co Cię to obchodzi?
-Yyyh myślałem, że między nami jest już dobrze?
-To źle myślałeś.
-Jesteśmy pod domem tej całej Alison - słysze głos kierowcy i rozłaczam się. Szybko załatwiam kasę. Wbijam do domu. Jest Tom i Annie, a gdzie Harry? Tom, Harry, Tom, Harry nie nadążam! Na serio.
-Kornelia! - wrzeszczą, Alison nie ma, jest pewnie w pracy.
-Ym co tu robicie?
-Czekamy na Ciebie, piwko?
-W sumie czemu nie. - uśmiecham się do Toma.
Jedno piwko, drugie, a mi się już kręci w głowie, a ja mam już ten znany pewnie doskonale każdemu stan. Słyszę dźwięk. Tom i Annie zniknęli, Cholera co oni robią? Może lepiej nie wiedziec? Boże oby to nie była Ali! Wstaje. Krok po kroku dochodzę do drzwi. Staram się miec normalne oczy, cholera gdzie moje spodenki? A tak rozbierana butelka. Swoją drogą jak się zakończyła? A może oni sami kończą grę. OHYDA. Nie myśle o tym, staram się. I znów dzwonek, zapominając o braku spodenek otwieram drzwi. To nie Alison. Chociaż w tych okolicznościach wolałabym ją, szlaban i wszystkie te sprawy.
-Czesc.. - mówi nie pewnie Liam. Jego wzrok ilustruje mnie. Góra dół, dół góra i tak wkółko. Cholera! Spodenki!
*LIAM*
-Hej. - odpowiada i momentalnie biegnie trochę krzywo po spodnie. Znajduje coś i w szoku widze jak sie ubiera i chichocze. Czy ona jest pjana? Nie, na pewno nie.
-Prze..praszam Cię, ale graliśmy w butelkę i wie..esz- jest pjana. W butelke? Z kim? Nie ma nikogo, jest tylko ona, ona i ja, ja i ona. My. Ta jasne, my. Pozdrawiam. Nie ma nas, nawet nie było. Po co tu przyszedłem?Na serio nie wiem. Bez sensu.
-Mhmmm. Zostawiłaś torbę.- podaje ją jej.
-Dzięki - troche się chwieje, w końcu upada. Leży. Śmieje się i przewraca z boku na bok. Boże jaka ona jest porobiona.
-Kornelia chodz zaprowadzę Cie do łóżka.
-Spadaj, śpię tutaj. - bez zastanowienia 'biorę ją' mimo że się wyrywa szybko przestaje. Ciekawe ile wypiła. Cholera z kim grała w butelkę? Kłade ją spac. I wtedy słyszę:
-Katy jest do kitu, i nie jest wcale ładna, i jest do kitu. Pasujecie do siebie. - wstaje, a ja już wiem że to będzie cholernie długa noc. Noc kolejna z nią, z upitą Kornelią.
-Mhmm. - tyle udaje mi się wydusic z ust.
-Nawet nie zaprzeczysz. Masz rację idź do niej! Biegnij, pewnie czeka na małe pukanko z Tobą, a nie pewnie taki już było w szpitalu!  - zaczyna się drzec.
-Prosze? - zaraz z siebie wyjdę 'pukanko'? na serio. Czy ona ma mnie za męską dziwkę? Ale nie mówie nic więcej wiem, że jest najebana i plecie bzdury. A może chciała mi to powiedziec ale się bała?
-Pieprzysz ją, ona Ciebie i co fajnei jest? - dziwnie się uśmiecha. A ja już nie daje rady udawac że mnie to nie rusza.
-Kurwa za kogo mnie masz do cholery?
-A za kogo mam miec? Idź lepiej ją postukaj - nie kończy gadki
-Boże! Zamknij się do cholery - siedzi na łóżku.
-Mówie jak jest nie?
-Nie! Nie mam nic z nią jasne? Czy takie kretynki jak Ty nie rozumieją tego?
-Jak powiedziałes?
-Tak jak słyszałas. Ja kurwa siedze nad Tobą całe noce w szpitalu a Ty mi pieprzysz o Katy?! Wiem, że jesteś najebana ale uspokój się do cholery!
-Nie drzyj się na mnie! Spadaj stąd.
-Niby gdzie? Katy przebiła mi opony, przyszłem z buta.
-A co mnie to obchodzi?
-Może powinno?
-Mam Cię w dupie.
-Dobrze wiedziec. Czesc - wstaje i słysze jak schodzi z łóżka. Odwracam się nie wiem dlaczego, stoi przede mną. Uderzy mnie? Cholera.
-I wiesz nie powinniśmy już... - to ja chcę to skonczyc!
-Nie mamy już o czym gadac.
-Ale... my nie..
-Nigdy więcej spotkań z Tobą. - odwracam się i sam nie wiem czy dobrze robię. Mam ochotę coś rozwalic lub kogoś. Byle co. Dajcie tu kogoś! Dawajcie kurwa. Już! I sam nie wiem czy ona sama poradzi sobie najebana. Koniec. Żadnych spotkań, nie jest wcale taka fajna jak myślałem. Jest głupia. Pukanko? Kurwa chyba ona ma z Zaynem. Na tą myśl trafia mnie szlag i walę w kosz nagle słyszę zbliżający się dźwięk...

_______________________

Nie przemyślany roździał. Chyba nudny, nie wiem, mnie nie ciekawi xD.
Smutno mi że mało kom jest. Serio. Dwa? SERIO? ogólnie mój blog mi się podoba ;D wiem skromna jestem. No ale serio. Wyślijcie gdzieś namiary na niego.
Dzięki za te dwa ostatnie komentarze! Trzymajcie się:*

wtorek, 9 lipca 2013

19. It's okey.

*PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ*

*LIAM*
Nikt nie wyszedł z sali. Są tam dalej, boże co się dzieje. Nie myślę, nie chce, cholera i tak to robie. Jezu jeśli jej się coś stanie. Zabiję się. Mają tu mnóstwo tabletek. Zrobię to. To moja wina. To przeze mnie. A jak jak palant wyzywałem ją, boże jestem kretynem. Lubię ją przecież naprawdę i jest ładna, no i ładnie się śmieje, nawet łądnie płacze, nawet...
Podchodzi lekarz.
-Przykro mi...
Nie wiem kiedy mój świat się wali. Chcę uciec, teraz, już, natychmiast. Oddawajcie ją, oddawajcie cholera!
-Czyli... - krztusi się Niall.
-Operacja się nie udała. - zerkam na lekarza, dlaczego nie patrzy na nas? Odwracam się, boże on mówi to do innej rodziny. Co ze mnie za kretyn.
-Jak to? - mówi starsza kobieta.
-Spokojnie, to nic nie zaszkodziło zdrowiu Pani męża. Po prostu trzeba poczekac i zrobic drugą. Nie wiem co poszło nie tak... - reszta słów przelatuje nade mną, mimo wszystko uśmiecham się, tak samo robi Niall i cała reszta. Mimo to nie wiem co z nią, co się dzieje, ale i tak czuje ulgę.  Czas mija, zerkam na zegarek 45 minut. Wskazówki się ruszają, a lekarza nie widac. W końcu słyszę jego głos.
-Ciężki przypadek- na co wszyscy wytrzeszczamy oczy.- ale spokojnie, nic się nie stało! - uspokaja nas lekarz, czuje jak kamień spada mi z serca. I w przenośni i dosłownie.
-Więc co z nią? - słysze głos Alison
-Po prostu nie mogliśmy ją obudzic, nie wiemy dlaczego, zrobiliśmy wstępne pytania i jest w porządku. Poza lekkim szokiem co jest oczywiste. Spała na prawdę długo.
-Czyli obudziła się?- pytam
-Tak. - wszyscy nagle wstają z krzeseł i chcą ruszyc w stronę sali Korneli.
-Nie, nie! - woła lekarz. Nie wszyscy! Jest zmęczona. - widząc nasze miny, dodaje. - Co najwyżej jedna osoba. I już wiem kto nią zostaje. Alison przepraszająco rusza w stronę sali. A ja cieszę się, że ona żyje, że wszystko gra. Muszę ja przeprosic, muszę. Wracam do domu, kazał tak lekarz, jutro ją zobaczę, nie mogę zasnac cholera.
*KORNELIA*

Boże, nie śpię, jest 3 nad ranem, a mi się nie chcę. Dostaje SMSa. Pewnie Alison naładowała mi telefon.

''Przepraszam za wczoraj. Przez to wszystko nie mogę zasnac. :c''

Dziwi mnie, że to Liam. Szybko odpisuje:

''Ja też''

Nic lepszego nie moge wymyslec. Był dla mnie nie miły i ma za swoje. Szybko słysze dźwięk komórki. Czytam.

''Bardzo zła? ;cc ''

Mimo wszystko uśmiecham się, co jest dziwne. Przyłapuje się na uśmiechu, Kornelia ispokój się, paplam do siebie i i tak szczerze zęby. Teatr trochę lubie .:)

''TAK''

Szybko wysyłam, wiem jestem świnią, Nauczka mu nie zaszkodzi. Wyłączam telefon, po to aby nie czytac jego smętów. Sama nie wiem kiedy zamykają mi sie oczy, i mimo tego, że byłam chamska zasypiam ze świetnymm humorem.

Otwieram oczy, co za jasnota, dalej ten sam sufit, to samo pomieszczenie, ale coś się zmieniło, spoglądam w strone oczów, tak to Liam.

-Cześc. - stęka. Jego ten mnie rozśmiesza.
-Hej. - mówie sucho. - Nawiedzałeś mnie tu tak przez cały ranek?
-Mhm... przepraszam- patrzy gdzieś na podłoge, zaraz wybuchnę śmiechem, ale gram dalej.
-za co?
-Wiesz przecież Kornelia. - spogląda na mnie. I nie jest mi aż tak do śmiechu, jest an prawde zdenerwowany i naprawde smutny. Ale i tak dodaje.
-Nie, nie wiem, powiedz.
-No wiesz.. - wprost czuje jak myśli i się zastanawia, wiem ze to dla niego trudne.
-Oh tak trudno byc Ci szczerym?
-Nie.. martwiłem się i... ja... przepraszam, naprawde, nie wiem co mam powiedziec znaczy wiem, ale nie umiem, przepraszam - wkółko to samo papla.
-Martwiłeś się? - pytam z uśmiechem.
-Myślałam że umarłaś w jednej chwili i to nie jest śmieszne. Na prawde sie martwiłem.
-Myśłałam, że jestem dziwką? - cytuje go.
-Przestań!
-Co?
-Torturowac mnie! przecież widzę. Naśmiewasz się ze mnie.
-Może troszeczkę!
-Gdyby nie ten kabel o tutaj - pokazuje, - uderzyłbym Cię. - śmieje się i atmosfera się polepsza.
-Naprawdę się o Ciebie bałem, wiesz?
-Mimo wyzwisk i tego jaka to jestem psychiczna?
-Przecież wiesz, że...
-No własnie nie wiem Liam.
-Byłem zły.
-Za co niby?
-A jak myślisz co?
-Nie podnoś głosu! - wydzieram się. Znów się zaczyna?
-Ty zaczynasz! - Liam wstaje.
-Boże obudziłam się a ty znów to samo!
-Ja? Ty pierwsza kurwa. Nie denerwuj mnie!
Odłaczam się od jakiejs linki, pewnie z tego urzadzenia obok. Przywale mu, po prostu!
-Co robisz idiotko? Chyba po coś to jest?
-Ja idiotką? Podchodzę do niego i mam zamiar mu przylozyc. Ale jest szybki i zatrzymuje ją. Trzyma mnie za rękę, a ja czuje mrowienie po całym ciele. Cholera, nie miało tak byc. Patrzymy sobie w oczy i zastanawiam się czy on też to czuje, a jeśli nie to czy wie że ja to czuje. To chore. Przecież mnie denerwował pare dni temu. Patrzy na  mnie, od góry do dołu i robi dziwną mine. Nie wiem o co mu chodzi więc spogladam w dół. I już wiem jestem w bluzce która nnie zakrywa mi majtek do końca.
-Zboczeniec! - drę się. A ten idiota się smieje.
-Całkiem zgrabny masz tyłek.
-Spadaj. - pokazuje mu fuck'a.
A on znów się śmieje.
-Czyli nie jesteś zła?
-Nie nie jestem. - kończę moje udawanie i się uśmiecham.
Wchodzi lekarz i mówi, że mogę spadac z tego białego i nudnego budynku, może nie dosłownie tak.
-Liam odwroc się!
-Czemu?
-Muszę sie ubrac?
-Chętnie popatrzę.
-To będę tu siedziec do końca twoich dni.
-Dobra, dobra.

*LIAM*
-Nie odwracaj się. - wydziera się ta wspaniała idiotka. Jak mogła mnie tak wrobic, boże myślałem że na prawde jest taka zła. Mimo to zerkam. To silniejsze ode mnie. Cholera odwraca się i sprawdza, przyłapuje mnie.
-Zaraz Cię złoję! - widzę lusterko i nagle przychodzi mi myśl. Patrzę sobie, to nie zbrodnia. Ma na prawde fajny tyłek. Cholera czy pomyslałem o tym ze podoba mi się? Nie. Po prostu tyłek zwykły sobie, każdy ma. Przyłapuje się na tym jak o niej myślę. Boże to jej zemdlenie przejdzie do historii. Kornelia mnie goni. Wpadam na kogoś. Zayn.
-Cześc. - mówi to do mnie to do niej. No tak jakby mógł tu nie przyjsc.
-Hej. - uśmiecha się Kornelia.
Lepiej wyjśc czy nie? Nie wiem, więc się nie ruszam.
-Bałem się o Ciebie, wszystko dobrze? - tuli ją. Zaraz się zrzygam.
-Tak. - uśmiecha się, boże, popieprzony Malik.
-Może Cię odwiozę. - proponuję jej. Trafia mnie szlag.
-Ja to miałem zrobic.
-Ale przeciez nic... - biorę ją za rękę. Wychodzimy. - Zadzwonie. - drze się Kornelia do tego dupka.
-Liam, co to miało byc? Nic nie mówiłeś!
-Po prostu chciałem Cię odwiezc. - próbuję się opanowac. Miałem nadzieje, że chyba tego nie zauważy.
-Liam chcesz mi coś powiedziec?
-Może, znaczy nie, nic.
-Liam? - no co mam jej powiedziec, że mi się podoba?
Nagle pojawia się ktoś gorszy niż Zayn. Spod deszczu pod rynne?

_____________

Sorry za błędy, prawie śpię. Teraz postaram się częściej czytac, Szkoda, że tak mało komenatrzy :c. Ale wiem, że była przerwa i wgl. Jednak prosze wyslijcie gdzieś to opowiadanie, bo chciałabym więcej komentarzy. Tak jak jest mało to chujnia szczerze. Ale i tak dzięki tym co czytają! Kocham was za to. Jak wakacje? Bo u mnie tak szczerze to średnio, niby non stop coś robię, ale nic konkretnego. Marzy mi się życie w Paryżu. Kuźwa śpię i wypisuję głupoty. Roździał mi się nie podoba. Ale jakoś musiałam dziś napisac. Ciągło mnie mimo, że widac iż wena do dupy. Ale chciałam miec go z głowy. Jeśli bedzie pare kom w piątek napisze następny! Wiem, że i tak nie będzie więc luz ha ha. No to tam miłych wakacji każdemu kto przeczytał! Buziaki! xx

niedziela, 16 czerwca 2013

18. Life is shit.

*KORNELIA*

Nie wiem kiedy, nie wiem dlaczego po prostu nagle przestałam płakac. Podniosłam głowę i patrzyłam na niego. Nie mówił nic, a może tylko mi się wydawało, że nic nie mówił. Nagle sama nie wiem kiedy,  znikł obraz, znikł Liam, znikło wszystko, jedynie co usłyszałam to swoje imię wypowiadane, a może krzyczane przez niego.
*HARRY*

Boże siedzimy w szpitalu od 18 już prawie północ. Po co ją tam zamknęłem. Lekarze powiedzieli, że tylko zemdlała. Ale czemu nie mogą jej po prostu obudzic? Cholera. Liam mnie zabije. Siedzi na krześle i nawet nie drgnął od 40 minut. Po prostu siedzi i patrzy w podłoge. Ciotka Korneli lata po lekarzach. Niall je. Lou próbuję pogadac z Liamem, ale on nawet na niego nie patrzy. Zayn był przed chwilą koło Kornelii, ale widziałem jak wychodził, a ja obserwuję ich wszystkich, szczerze? To moja wina, wiem to. Co ja zrobiłem.
-Harry, powinniśmy iśc do domy wszyscy, wrócimy jutro - odezwał się Louis.
-Na pewno?
-Tak. Widzę, że jesteś zmęczony, chodź. Niall, Zayn.
-A Liam?
-Wątpie żebyśmy go zabrali stąd, na nic i na nikogo nie reaguje.
-W porządku, idziemy.

*LIAM*
Zasnęłem. Ile spałem nie wiem. Jest 9 rano. Siedzę koło niej. Kiedy się obudzi? Alison pojechała nad ranem do domu. Lekarze mówią, że może przespac jeszcze kilkanaście godzin. To moja wina. Boże powtarzam, że tylko zemdlała, ale ile można spac?
-Liam. - obudził mnie ktoś. To Harry.
-Hm?
-O raczysz się odezwac.
-Ta. - Hazza wziął krzesło i przysiadł się do mnie.
-Co się stało, że zemdlała?
-Nic
-Znam Cię, co sie stało?
-Powiedziałem o jedno słowo za dużo dobra? Wiem to moja wina, wiem to.
-Wiesz, prędzej moja, to ja was zamknęłem.
Do pokoju wszedł lekarz.
-Proponuję Panu pojechac do domu.
-Nie ma mowy.
-Zadzwonimy kiedy obudzi się Twoja dziewczyna
I wtedy coś mnie ukuło. Dziewczyna. Kornelia. Ale że moją? Dziwne uczucie.
-To nie jest moja dziewczyna.
-Ah przepraszam. Proszę pojechac do domu.
-Ale niech Pan zadzwoni, proszę.
-Zrobię to od razu po obudzeniu.
Zanim dojechaliśmy do domu wybiła 18. Sam nie wiem kiedy zasnąłem przed telewizorem. Liczyłem na to, że obudzi mnie dźwięk telefonu, ale nic z tego. Sam otworzyłem oczy koło 14. Cholera. Pierwsze co to telefon. Nic, żadnej wiadomości, żadnego dzwonienia, Cholerny lekarz, powiedział że zadzwoni. Muszę tam pojechac. Wziąłem kluczyki i kanapkę. Cholerny szpital jest  pół godziny jazdy stąd. A dlaczego? Bo na innych było 'przepełnienie'. Pieprzenie. Biedna Kornelia.  Jestem takim dupkiem. Zajechałem pod szpital. Koło łóżka siedziała Ali.
-Dzień dobry.
-Ah cześc Liam.
-Obudziła się?
-Niestety nie. Lekarze mówią, że już dawno powinna.
-Ale nic jej nie będzie prawda?
-Mam nadzieję, boże jeśli dowie się o tym jej rodzina. Zabiją mnie.
Po tylu godzinach spędzonych w szpitalu, znam go na wylot. Alison przed chwilą pojechała. jest 23, a ona dalej śpi. Czasem porusza ustami, ale pozatym nie robi nic. Nawet nie zauważyłem jakie ma ładne usta. Nie mają różowego koloru, raczej coś w stylu zmieszanego różu z fioletem. Boże o czym ja myślę. Chcę żeby tylko się obudziła, chcę żeby znów wyzwała mnie od dupków.
3 nad ranem budzę się z wrzaskiem, boże co się dzieje, co to za dźwięk? Cholera maszyny wariują, co to za kreski? Kurwa co jest, w tym momencie wbiega lekarz.
-Proszę natychmiast wyjsc, siostro! - woła na cały regulator.
-O co chodzi? Kornelia! - i sam nie wiem kiedy znajduję sie na korytarzu, a życie staje mi przed oczami.

______________________

Hej ludzie. Oto mój powrót, miał byc jakis czas temu, ale tak już wyszło.
Jak ktoś to przeczyta to fajnie! Zostaw po sobie komentarz człowieku. Padam na twarz, Ale musiałam to napisac. Wymyśliłam to na od tak więc nie wiem jak wyszło, pewnie masa błedów jkc poprawie je jutro. Mam nadzieję, że znajdą się jakieś osoby, które jeszcze o mnie pamiętają. Smutno jak nie. Taki krótki bo chcę mi się spac, ale teraz będą częściej, jak będzie pare kom w tym tyg dodam o wiele dłuższy. Buziaki.
Kocham Cię, jeśli o mnie pamiętasz i czytasz wypociny ♥

wtorek, 30 kwietnia 2013

AKCJA ludzie!

Przez całe wakacje dany fandom będzie nosił na ręce wstążkę o danym kolorze.
Jak dla mnie pomysł ZAJEBISTY jest! ;DD
Directioners - czerwona
Beliebers - fioletowa
Mixer - różowa
Roomies - brązowa
Selenators- niebieskie
Lovatics- zielone
Swiftie- białe
Rihannanavy - żółte
TVDfamily - Czarne
Sheeranator - pomarańczowe
Brats - szara
Smilers - żółte (jaśniejsze od RihannaNavys)
Rushers - granatowe
Barbz - Ciemny róż
Arianators- turkusowy
TWfamily - ciemny zielony
Jeśli zobaczycie kogoś ze wstążka to podchodźcie, chodzi o to, aby kogoś poznac. Nosi się je na prawej ręcę, chodzi o zwyczajne wstążki! 

Jak znacie jakies co tu nie wymieniłam dajcie znac!

________

Fajnie mi spada liczba w ankiecie, ale trudno sie mówi. Z tego też powodu po prostu nie chce mi się pisac nowego roździału.
Dzięki za przeczytanie! <3

piątek, 19 kwietnia 2013

17. I kill U.

Zegar wybił godzinę, czyli od 40 minut siedziałam i podziwiałam ścianę. Ta cisza była chora, to najgłupszy pomysł Harrego. Daje słowo, kiedyś nas wypuści tzn. mnie i to COŚ co wisi na telefonie od tych gównianych 40 minut a wtedy zadźgam Hazzę. Tylko kiedy nas wypuszczą? Muszę siku. No dobra nie musze, ale mam plan, będę udawac jak za niedługo nie przyjdą sprawdzic czy może przypadkowo nie kopnęłam w kalendarz, albo nie zabiłam sie z Liamem. Tik tak. Tik tak. Nie cierpię odgłosu zegarów. Pomieszczenie obczaiłam już z 50 , nie sorry sto razy. Ile można? Boże dlaczego nie mam ze sobą telefonu? Cholera. Zerknęłam w stronę Liama, a raczej TEGO CZEGOŚ. Nie chcę używac jego posranego imienia. Więc jak myślicie co robiło to coś? Grało w jakąs grę. Czołgi? Boże. Chłopcy są żałośni. Przynajmniej się nie nudził. Przynajmniej wiedziałam, że ma mnie gdzieś. I dobrze! Bo wcale mnie nie obchodził. Ale ile jeszcze potrwa ta cisza?

*LIAM*

Popatrzyłem na godzinę. Minęło już 60 minut, a mi wysiadała bateria. Niech to szlag trafi te telefony. Gra w czołgi?Zawsze coś. Słyszałem tylko dźwięk chodzącego zegara. Tik tak, tik tak, tik, tak. Można było dostac kurwicy. Cholera, nie, wyłączyła mi się gra. Zaraz kopnę ten telefon. W ten sposób wysiadła mi bateria.
-Niech to szlag - wykrzyknąłęm. Kornelia nie odpowiedziała. Zresztą nie wiem co robiła, nie patrzyłem na nią, no dobra może zerknąłem raz czy dwa, ale tylko żeby zobaczyc czy żyje. Nie chciałem, żeby potem uważali mnie za morderce, albo coś w  tym stylu. Przełknęła głośno śline, więc popatrzyłem się na nią. Ile będziemy siedziec w ciszy, mimo że nie miałem ochote na gadkę, postanowiłem przełamac ten 'wspaniały' nastrój.
-Masz telefon? - nie miałem pojęcia co powiedziec, więc wyszło jakże ciekawe pytanie z pewnością zachęcające do dalszej konwersacji.
-Nie. - odezwała się cicho, ledwo zerkajac na mnie, jakby się  bała mojego spojrzenia.
-To może udajmy, że się pogodziliśmy i stąd wyjdziemy? - zaproponowałem.

-Spoko, udawaj. - jej odpowiedz po prostu była pełna życia. Więc zaczęłem wrzeszczec''Harry wypusc nas, już się pogodziliśmy'' ''Harry!''. Odpowiedziała mi cisza. Zajebiście, poszli gdzieś sobie. W sumie tak bym ich pewnie słyszał. Usłyszałem śmiech Korneli.
-No co?

-Nic, wrzeszcz sobie dalej, na bank nam otworzą.
-Przynajmniej się staram.
-Po prostu ich tu nie ma.
-No i? Fakt lepiej siedziec na dupie jak Ty i czekac na zbawienie.
-Szkoda mi ust na Ciebie.
-I wzajemnie księżniczko. - chyba zaraz jej przywale, wiem nie powinienem, ale no denerwuje mnie.
-Księżniczko? No chyba raczej prędzej Ty.
-Chyba już całkiem coś Ci się poprzestawiało!
-Mi? Ha, tak, mi! Jesteś nienormalny!
-Ja? Spoważniej dziewczynko! To nie ja liże się ze wszystkimi.
-To nie ja sypiam ze wszystkimi! - kurwa zaraz ją uderze, albo rzuce tą szczotką.
-Niby z kim sypiałem, co?

-Nie udawaj debila, a nie przepraszam nie musisz.
-Dziwka.

*KORNELIA*
Co on sobie wyobrażał? Ok, wiem że coś zmyśla, że się liże ze wszystkimi. Ale dziwka? no chyba przesadzał. Kurwa kim on się uważa. Miałam ochote go zabic, czymkolwiek. Teraz, natychmiast, już. Nie wiem nawet kiedy się na niego rzuciłam, na tą stertę gówna jakim był.
-Kurwa jakim prawem mnie tak wyzywasz? Co ja Ci zrobiłam. - zaczęłąm go drapac i bic.
-Zostaw mnie! Zostaw Ty idiotko.

-Spieprzaj idioto. - nawet nie wiem co na nim robiłam. Po prostu biłam go ile się dało, ale był silniejszy i mnie odepchnął.
-Spadaj, idź się leczyc!
Nawet nie wiem kiedy drzwi się otworzyły, wleciał sam we własnej osobie Harry.
-Już całkiem wam sie coś poprzestawiało?
-Masz swoje efekty godzenia się z tą idiotką.
-Nie przezywaj mnie posrańcu! - rzuciłam się na tego idiotę, to że jest silniejszy gówno oznacza.
-Uspokójcie się! - Harry przełożył mnie przez ramię, po chwili siedziałam na fotelu, daleko od tego dekla.
-Nie rozumiem was? Cholera nie rozumiem, nie chciałem żebyście się bili, jesteście siebie warci.
-NIE! krzyknęłam razem z tym czymś. Po chwili wszedł Zayn.
-I jak tam?
-Gdyby nie ja już by się pozabijali. - Zayn się zaśmiał.
-Wychodzę. - powiedział Liam.

*HARRY*
-Nigdzie nie idziesz! Jasne? Zayn wyjdź! Już! Boże gdzie jest Lou? - Zayn wyszedł, ten plan był chyba do kitu. Nie rozumiem ich, nie rozumiem. 

-Po co mam byc tu z nią? Ona jest...
-Zamknij się! - wykrzynęła mi Kornelia do ucha. Auc. (Czytasz? W kom wpisz: impreza)
-Sama sie zamknij.
-Jesteś pojebany.
-Ty też.
-Jak mogłam Cię lubic?
-Jak ja mogłem z Tobą wytrzymac?
Po chwili chyba zrobiło im się głupio, widziałem minę Liama, ta wyszło, że jest totalnym dupkiem. Co jak co, ale takiego Liama nie znałem. Zresztą Kornelia była nie lepsza, chociaż warta jest tego dupka. Ale i tak było mi jej szkoda. Lubię ją. Miała łzy w oczach, chciałem żeby się pogodzili, cholera.
-To jez bez sensu. - wymamrotał Liam. Nie chcę miec z nią nic wspólnego, wypusc mnie Harry.
-Nie nie wyjdziecie stąd! Jasne? Wkurwiacie mnie, obydwoje! Najpierw za sobą latacie, a teraz niby co? Wielce kurwa egoiści! Już njie obchodzi mnie czy cos sobie zrobicie czy nie, nie wypuszcze was, - sam nie wiem kiedy zamknęłem drzwi. Miałem nadzieję, że się nie zabiją, jak pies z kotem.

*LIAM*
Zabiję go, zabiję. Zerknęłem na Kornelię. Patrzyła w podłogę, po chwili zaczęły jej leciec łzy, jedna za drugą, spuściła głowę, a po chwili odwróciła się ode mnie. Wiem powinienem mimo wszystkiego ją chociaż przeprosic, ale nie odważyłem się, coś mnie sparaliżowało, a ja nie wiedziałem co. Płakała, płakała przeze mnie. Po chwili wycierała oczy rękawem. Widziałem, że robiła to dyskretnie. Zrobiło mi się jej żal. Boże po co ja tak wyzywałem. Byłem zły na Hazzę. Cholera. Jesteś dupkiem Liam. Totalnym dupkiem. Nie wiem sam kiedy wstałem i do niej podeszłem.
-Kornelia?

-Co?
-Przepraszam. - nie wiedziałem co powiedziec, trząsł się jej głos.
-Spadaj. - stałem nad nią jak idiota. Co miałem zrobic?

-Nie, nie chiałem, byłem zły na Harrego. - odwróciła się w moją stronę, cała rozmazana. Przywaliła mi z liścia, nawet nie wiem kiedy, czy bolało? Jak cholera!
-Znów zaczynasz? Cholera próbuję Cię przeprosic, a Ty co? Weź się ogarnij.
-To Ty mnie wyzywasz od dziwek!
-Będziesz mi to teraz wypominac?
-Nie. Ale czy ja mówię, że spałeś z Katy? Nie, więc może łaskawie wgl ze mna nie rozmawiaj co?
-Że co? Niby skąd...

-Gazety, Spadaj kurwa Liam, zostaw mnie. Jesteś najgorszym facetem, o ile można Cię nazwac mianem faceta jakiego poznałam. Odwal się ode mnie.
-Ja najgorszym? Jasne, lepszy jest Zayn, nie?

-Idź do Katy, po prostu idź.
-Wiesz gdyby były otwrte drzwi już by mnie nie było? Nie wiem jak Twoja rodzina z Tobą wytrzymuje, jesteś cholernie posrana.
-Dobrze, że Ty jesteś Pan idealny!
-Nie mówię, że jestem idealny, ale zdrowo masz nasrane w kasku. - nie wiem kiedy znów zaczęliśmy.
-Fantastycznie idź na dziwki. Zostaw mnie.
-Wiesz przydałby Ci się starzy brat, może wtedy byś była normalna. - nagle zmienił się jej wyraz twarzy, chyba w końcu do niej dotarło, że to przez nia się kłocimy, ale za sekundę zaczęły jej leciec łzy. Byłem w  szoku. Stałem jak słup.
-Dzięki, jeśli nie wiesz miałam starszego brata, tak dobrze słyszysz miałam, ale już go nie ma. Masz wyczucie Liam. Jak widzisz nic o mnie nie wiesz, nic! - krztusiła się łzami.
-Ja, ja, ja przepraszam. Przepraszam... - i zdałem sobie sprawę, że jestem totalną świnią. Bez zastanowienie do niej podszedłem. Początkowo próbowała mnie bic, ale szybko uległa.

*KORNELIA*
Jak on mógł? Sama nie wiem kiedy sie rozpłakałam. Chciałam go uderzyc, ale jednocześnie się do niego przytulic. Nie wiem kiedy to zrobiłam. Brakowała mi go, tak strasznie. Płakałam, bo odszedł mój brat, a Liam, to już chyba nie był ten sam Liam. Po prostu płakałam.
-Cicho. - pogłaskał mnie po włosach, a moje ciało zadrżało od jego szeptu. Nie chciałam wiedziec jak wyglądam, nie chciałam podnosic głowy. Bałam się tego jak bardzo jestem żałosna, że sie w niego wtulam i płacze. Dlatego siedziałam wtulona w niego minuty. setki minut. No może nie, aż tyle, ale naprawdę długo. Nie chciałam podnosic głowy, ale kiedyś musiałam...

--------------------------------------

Hej all.
Wróciłam. Więc kilka ogłoszeń
Smutno mi, że liczba w ankiecie osób na tak spadła :/ no ale trudno. Miałam czas, ale co się zabierałam do dupa. Nie wiem czy ktokolwiek to przeczyta eh. Nie wiem czy warto to dalej prowadzic. Co do roździału, taki sobie. Jak coś piszcie kom. Każdy kto przeczytał, chcę zobaczyc czy ktokolwiek tu jeszcze jest. Kocham Was <3 .

czwartek, 21 marca 2013

Welcome OBWIESZCZENIE.

Hej wszystkim, którzy tu weszli.
Zawieszam bloga. Na jaki czas? Nie wiem! Jest pewne to, że wrócę!
Dlaczego tak długo nie było notki? Brak czasu, a jak był to zapomniałam hasła. Ogarniacie? hahahha pół dnia sprawdzałam, jak haker xDD. hahah.
Blogi nie mam czasu czytac, kiedyś to zrobię, bo je uwielbiam! ♥
Powody tej przerwy to:
1. brak czasu (SZKOŁA, III GIMBADA -.-)
2.Nie mam weny.
3. Pomimo niby 'obserwujących' i niby wyniku w ankiecie ostatnia ilosc komentarzy no powiem brzydko ROZJEBAŁA MNIE -.-. Ludzie jak jest tyle wyświetleń etc to jak może byc chyba 9 komentów? Nie ogarniam, widocznie blog chujowy albo nie macie czasu.
Jak u Was dzień Wiosny? U mnie naje*ało śniegu, pozdrawiam Cię fantastyczna pogodo!
Życzę Wam miłych dni i nocy! Będę tu wpadac (o ile nie zapomnę znów hasła) To chyba tyle. Kocham! Buziaki. ;3

wtorek, 26 lutego 2013

16. Bad surprise.


Gdzie ja jestem? Co się stało?
-Jest tu kto? – nic nie rozumiałam, zamazany obraz, co jest? O boże Zayn! Czy ja z nim spałam. Byłam w cholernym szoku… nie wiedziałam czy go budzic? Chyba, ja z nim. Nie to niemożliwe. Cholera.
-Zayn , obudź się.
-Taak? – otworzył oczy i się umiechnął. – po chwili zrobił minę WTF?
-Co my tu robimy?
-No ja spałem… wczoraj Cię zaniosłem, wiesz że byłas ledwo trzeźwa?
-Ja, mhm, zazwyczaj tyle nie pije. – cholera bylam w staniku i majtkach!
-Ta, powiedzmy.
-Jakim cudem jestem teraz w bieliźnie, Zayn?
-No bo stwierdziłem, że będzie Ci no gorąco?
-Zayn…
-Kornelia…
-Zabiję Cię…
-Też Cię lubię…
-A skąd pewność, że ja lubię Cię?
-Wiem to…
-Chyba nic! Gdzie jest moja sukienka?
-Szczerze to nie wiem.. – chyba go zajebie!
-Że co? Wiesz ile kosztowała? – daje słowa wyjdę z siebie.
-Odkupię okej?
-Może zmózgu najpierw jej poszukaj? Muszę jakos wrocic do domu, wiesz?
-W też bieliźnie jest całkiem okej!
-Boże, Ty jesteś zboczony. – co za kompletny debil! Po chwili dał mi sukienke. Cholera jaki on ma fajny tors?
-Kornelia! Obudź się! – otworzyłam oczy. Co się dzieje? Gdzie jestem? Boże. Fuj, co za sen. Po chwili zczaiłam, że to mi się sniło. Ciotka stała nade mną i dziwnie mi się przyglądała.

-Co jest?
-Dzisiaj jedziemy do mojej pracy tak więc ogarnij się, wyjeżdżamy za niecałe 2 godziny. Nie wiedziałam ile potrzeba Ci czasu. Swoją drogą gdzie byłas w nocy? – I co jej miałam powiedzieć?
a)U koleżanki? – nie uwierzy. B) na zajebistej imprezie trochę mnie poniosło? No może nie aż tak zajebistej? C) ukradli mnie i zwrócili? Tak, chyba nic nie wyszło dobrze z tych moich przemyśleń. Dlatego zdołałam jedynie wydusić
-Byłam z Liamem w kinie. – wiedziałam że go polubiła i nie będzie nic podejrzewać.
-Następnym razem powiedz mi dokąd idziesz.
-Dobrze. – przytaknęłam jak posłuszne dzieciątko, ba nawet odważyłam się na uśmiech! Ciotka odwróciła się a ja odetchnęłam z ulgą, jednak po chwili powiedziała: ‘Swoją droga to fajny chłopak’. Pokiwałam głową, aby się oddaliła tak też zrobiła. Tak to tak wspaniały chłopak, że mnie wyzywa, jest tak niesamowity, że ‘uważa mnie za puszczalską’ jest przebasniowy, że mnie totalnie ignoruje. Tak z  pewnocią ‘to fajny chłopak’. Zresztą kiedyś sama tak myślałam, ale KIEDYS,a TERAZ to dwie całkiem inne rzeczy. Nawet nie wiem kiedy wybiła 10 i została mi godzina. Szybko ubrałam się w to [zdj na dole jkb co]. Szczerze jak po takim pijaństwie, nie wyglądałam wcale źle! Szybko się uczesałam i zeszłam na dół.
-Hej kornelia!
-Czesc. – jak miło widzieć lokaja. Nastała niezręczna cisza, aż ją przerwał zdaniem.
-Czy ta Katy jest naprawdę Twoją siostrą? – że co proszę?! Dopiero co dotarło do mnie imprezowe osmieszenie.
-Tak. – wydukałam – niestety – dodałam ciszej.
-Niezłe z niej ziółko – zaśmiał się. Zaraz, zaraz. Facet któremu nie spodobała się ta Katy?! Według osób płci męskiej: wspaniała, niesamowita, piękna, inteligentna, optymistyczna, idealna. A według mnie: ździrowata, pewna siebie, brzydka, puszczalska i totalna idiotka?! Nie możliwe, że mówi on o TEJ Katy!
-Dlaczego?
-Codziennie widzę ją z innym chłopakiem, ostatni był chyba w moim wieku. A zresztą nie widziałaś jej zdjęcia w prasie?
-Jest puszczalską ździrą. - wymamrotałam tak, aby nadchodząca Katy nie usłyszała. Bo po co miała jeszcze mnie mieszac z błotem? (Jeśli czytasz w komentarzu napisz: dżem xd). Katy była ‘uchachana’ i dziwnie się na mnie patrzyła.  Zaraz, zaraz jakiego zdjęcia?  O co tu chodziła. Katy tylko cos mruknęła pod nosem i wyszła. W stroju totalnej dziwki. Jej czerwona bluzka z czerwonym nadrukiem ‘Pragnę Cię’ i dekoltem prawie do pasa z pewnoscią mówiła ‘jestem tak cholernie grzeczna, wręcz złote dziecko’. A co mówiła o niej jej jakże ‘długa’ spódniczka. Ta, miałam wrażenie, że widziałam jej czerwone stringi! Zaraz zwymiotuję, słowo daje. Nie cierpię jej, po prostu szczerze nie nawidzę.  Po chwili przeczytałam artykuł, zostawiony przez mojego nowego przyjaciela.
*Liam Payn z uroczą rudowłosą? Przelotny romans, czy też prawdziwa miłość? Według nas Liam z nową koleżanką  wszedł do pokoju z numerem 32 Hotelu Beautiful, o godzinie 23:58, nie wiemy kiedy opucili pokój…*
Nie mogłam uwierzyć, czy oni? Nie to niemożliwe! Dobra wiem, że nasza znajomość jest skończona, okej może mieć dziewczyne, chłopaka, co tylko chcę! Ale Katy?! Nie! Tylko nie to. Nie mogłam uwierzyć i nie chciałam. Przecież kilkanaście minut przed kłóciłam się z nim. Przecież to dzień imprezy. Wolałam dalej nie czytac. Wystarczyło mi zdjęcie Liam i Katy razem idących, trzymających się za rączki i umiechajacych się  od ucha do ucha. I co ja sobie myślałam. Liam to chłopak, a chłopaki lecą na ‘piękne’ puszczalskie dziwki.  Nawet nie wiem kiedy zaczęłam plakac z bezsilności. Czułam się jakbym straciła cząstkę mnie.  Wkońcu się ogarnęłam. Przecież muszę poznac pracę Alison! Boże oby zabrała mnie z myśli o krainie Liamowosci, błagam.
-Kornelia, wychodzimy! – usłyszałam wrzask Ali, następnie zamykające się drzwi jak mniemam samochodu.  Szybko ubrałam buty i pobiegłam w stronę wrzeszczącej i pipczącej na mnie Alison. Wsiadłam bez słowa do auta. W radiu gadali o milosci. ŻAŁOSNE! Po prostu zaraz zwymiotuję.
-Więc gdzie pracujesz? – udałam zaciekawienie.
-Niespodzianka. Jestem pewna, że Ci się spodoba.
Wkońcu dojechałyśmy na miejsce, hmm wielki, kremowy budynek z szybami, ogromnymi szybami mile mnie zaskoczył. Biuro ważnych soobistosci? Co to może być? Mysl Kornelia, myśl! Szare komórki wzywam Was. Otworzyłam drzwi o boże, znane osobistości! O boże, przed chwilą minęła mnie Cher Lloyd. Ta, chyba raczej zwidy mam.
-Podoba się?
-Co to właściwie jest?
-Jak wiesz są tutaj gwiazdy…
-Pracujesz z gwiazdami, o boże, o boże.
-Kornelia co się dzieje?
-Przepraszam, zapomniałam o oddychaniu!  - oddychaj Kornelia, oddychaj, moja nowa mantra.
-Dzis mam próbne przymierzanie ubran i czesanie One Direction! – zaczęła skakać i się chichotać.
-Co? – nie, nie, nie. Wszedzie widziałam wyrazy TYLKO NIE TO!
-Nie cieszysz się? Przecież ich trochę znasz, no i Liam będzie. – Czy ona nie widziała gazety?! Czemu non stop o nim gada?
-Mhm… no fajnie, fajnie. – wymuszamy uśmiech, kupiła to. Punkt dla mnie. Po chwili moje całe podniecenie opadło, przyszykowałam się na horror, okoej wymyslilam nic się nie stało, jest wietnie, jestem szczęsliwa, wcale się z nim nie kłóciłam, nie było sytuacji, nie było artykułu. Pozytywnie, tylko Bóg mnie uratuje od tej szopki, tylko on. Po chwili weszłam do jakiegoś pokoju, nie powiem Mały to on nie był, spokojnie mogłam się zgubic w tym pomieszczeniu, masa ubran i luster. Pewnie tapetują tu te bogate ludziska. Całkiem spoko, mogłabym tu godzinami siedzieć.
-Kornelia? – usłyszałam czyjs głos.
-Zayn? – nie, nie chce ich tu, wynocha.
-Co Ty tutaj robisz?
-Przyjechałam z ciotka, z Ali.
-Ah, będzie fajnie, nie martw się o wiesz kogo.
-Mhm. – mina w stylu ‘nie wiem o czym mowa’
-Okej, poznajcie się – popatrzyłam na Ali miną typu WTF? Po czym wyjasnila – musze każdego zapoznać no wiecie jestem Kornelia, a ja Zayn, muszę to udokumentować. –Po chwili wtargnęła reszta, a na końcu stał on…
-Jestem Kornelia. – usmiechnelam się.
-A ja Louis. – uściskałam go, po czym się zasmialam. I tak przebiegło zapoznanie się, problemy były sami wiecie z kim. Stalismy udając, że w sumie się nie widzimy, czułam na sobie wzrok Ali.
-No dalej – warknęła Ali. Popatrzyłam na niego, ta obczajał intensywnie scianie. On się nie pali, ja też nie. Proste.
-Wiecie co? Mam tego dość! – warknął Harry. –Albo się pogodzicie, albo spędzicie tu reszte swoich dni, jasne? –Momentalnie wszyscy wyszli, a ja stałam jak słup. Byłam z nim w tym pomieszczeniu.  Czy oni mówili tak no na poważnie? Nie wierzyłam, brzydzę się nim.

*LIAM*
To najgłubszy pomysł Harrego daję słowo, kiedyś nas wypuści i ostro oberwie. Nie mam zamiaru się do niej odzywac. 


________________________
STRÓJ KORNI:

Piszę to w chorobie, z boląca głowom więc jest pewnie mnostwo błędów. Nie wiem jak wyszło, nie mam czasu na przeczytanie tego. 
Przepraszam, że nie było w weekend, cały się uczyłam. :/
Wielkie dzięki dla tych co czytają! Dzięki za komentarze. Miłe zdziwienie w ankiecie i obserwatorach, a i ważne PRZEPRASZAM, że nie komentuje waszych nowych postów, nie wchodze na blogi po prostu, nie mam czasu! A jak jestem to wejdę w jeden i to tyle, kiedyś to nadrobię! Kocham Was!;* Miłego tygodnia i  wytrwałosci w sql. Buziaki.

czwartek, 21 lutego 2013

The Versatile Blogger.

Zostałam nominowana za co chcę bardzo podziękowac blogom ( jaram się xdd ):
http://historiajedendee.blogspot.com/
http://you-and-i-1d.blogspot.com/

Każdy nominowany musi:
1. Podziękować nominującemu na jego blogu. 
2. Ujawnić 7 faktów o sobie. 
3. Pokazać nagrodę na swoim blogu. 
4. Nominować 10 blogów ( lub mniej).
5. Poinformować o tym fakcie autora nominowanego bloga.

Więc chyba razem trzeba 14 faktów, a więc zaczynam:

1.Dużo czytam.

2.Lubię malowac.
3.Czasem jestem szczera do bólu.
4.Codziennie sprawdzam FB.
5.Kocham jeśc.
6.Nie nawidzę biegania.
7.Mam słabosc do męskich, białych bluzek. xD
8.Rzadko jem słodycze.
9.Kocham lato.
10.Boję się basenów itp.
11.Uwielbiam ogladac filmy.
12.Często się ucze przy muzyce.
13.Najwięcej spałam 21 godzin.
14.Często wybucham niekontrolowanym śmiechem.


PS. Następny roździał najprawdopodobniej w weekend! :D Chyba, że zawale. Pozdrawiam osoby, które głosują w ankiecie na 'NIE' rozpieprzacie mnie;**.

wtorek, 5 lutego 2013

15. Life is brutal.

-Oddawaj to! Już. - obiecuję, gdy odda ten cholerny telefon zabije go. Biegałam za nim po całym domu, tak ja flegmatyczka mam dogonic to małe coś, po prostu pozdrawiam was z hołdem. Nie cierpię biegania, nie cierpię, powtarzałam w myślach. Na szczęście mały gówniarz się zmęczył.
-A mas! Bende dobly. 
-Jesteś niemożliwy. - Otworzyłam wiadomośc. Liczyłam na Liama, nie wiem dlaczego, miałam taką nadzieję, a Tu operator. Tak kurde, cholerne dzięki. Spaliłam tone kalorii dla operatora. Po prostu fantastycznie. Ah tak miałam zabic Toma, chyba czytał mi w myślach bo zwiał. Co za strata czasu.

Cholera 16:00 ! Nie zdąże. Szukałam w szafie ubrań. Look na zegarek. nie zdąże, nie idę na tą imprezę, może to znam od boga? Tak, czasem moje myśli  mnie totalnie rozwalały. Opanuj się.
-Wdech i wydech. - robiłam jakieś czakry. - wdech i wydech. - powtarzałam na głos.
Po godzinie ubrałam się w to [ZDJ] 





włosy pozostawiłam rozpuszczone. [ZDJ] Stałam przed lustrem i odziwo wyglądałam dobrze! Zaskakujące prawda. Miałam pogadac z Liamem, pustka w głowie, no bo co mialam mu powiedziec? ' Hej sorry' ale czemu się do mnie nie odzywasz ' , albo ' Tęsknię za Tobą ' tak to by chyba była żenada. Chciało mi się plakac, ale za duzo by bolało rozmazanie makijażu. No cóż plakałabym, ale tusz był za drogi! Dostałam wiadomosc:

Hej, wbije po Ciebie okej? za 40 min? Zayn
Jasne, ale po co? - Odpisałam. Przecież impreza była u niego na chacie?
Musimy pogadac. - odpisał natychmiastowo.
Ooo ?
Dowiesz się potem, paa xoxo
Okej, do zobaczenia ;*

Co on ode mnie chciał? Cholera. Bałam się. 40 min minęło natychmiastowo, za chwile rozległ się dźwięk.
Otworzyłam drzwi:
-Hej - przytulił mnie.
-Czeesc . - odpowiedziałam nie pewnie.
-Ładnie wyglądasz. 
-Mhm, dzięki. - co on chce cholera, 'ładnie wyglądasz' ? a jeśli mnie zgwałci? Miejmy nadzieję, że nie.
Szliśmy w ciszy, weszłam do jego auta. Całkiem niezłe, mimo, że nie lubie czerwonego.
-Więc... musisz pogadac z Liamem. - wypalił nagle Zayn.
-Słucham? -m wydawało mi się, że się przesłyszałam!
-Musisz z nim pogadac... natychmiast, dzisiaj.
-Dobra, pogadam. Ale czemu Ty mi karzesz?
-Nie masz pojęcia jaki zrobił się upierdliwy, po tym wszystkim.
-Czyli po czym?
-No chyba się pokłóciliście czy coś, nie?
-Ym nie ważne, i tak miałam zamiar dzisiaj z nim pogadac.
-To dobrze. - uśmiechnął się.
-Dojechaliśmy na miejsce, cóż gdy otworzyły się drzwi, witało mnie mnóstwo osób których nie znałam. Co chwile słyszałam ; Hej Korni, Siema, Czesc. I tak nno stop! To było przerażające! Nie znałam ich, więc dlaczego o ni znali mnie. Byłam tylko na tej fotce jak się wydurniałam z Liamem w parku, cholera przecież to prawie nic! no co w tym dziwnego, przecież nie znałam ich. Nie mam pojęcia ile było tu ludzi, dom był tak wielki że można było sie zgubic. A te CZŁOWIEKI po prostu były wszędzie! Co najmniej jakby chłopcy zaprosili tu całą Anglię! Wiedziałam jedno, idź przed siebie uśmiechaj się i znajdź Liama. Nie mogłam znalezc żadnego z chłopaków! To było straszne, nagle rozpoznałam jakąś twarz. 
-O boooże Annie! - pobiegłam do niej jak do kawałka steku.
-Kornelia!- skakałyśmy jak głupie.
-Co tu robisz? - spytałyśmy jednoczesnie.
-Harry kazał mi przyjśc.
-Mi też - odpowiedziała An.
-Okeeeeeeej. - patrzyłam na nią dziwne. Czy ona coś kmini do Hazzy!? No nie wierzę.
-A co z Twoim 'kumplem' z galerii? 
-Odpadł. Nie chcę o tym gadac.
-Ah tak, więc zamierzasz zapolowac na Hazzę?
-Ej gdy to tak wymawiasz brzmi jakbym była jakaś napalona.
-Jesteś napalona An.
-On jest fajny, okej?
-Bierz go, puki jest - szturchnęłam ją w ramię. 
-A jak tam Liaaam? - oblizała usta.
-Ej no! bez przesady...
-Czyli nie za dobrze? 
-Muszę z nim po prostu pogadac. - przewróciłam oczami.
-Mhm... rozumiem, miłosne rozterki i miłosne powroty.
-Hej ja nawet z nim nie jestem, to po prostu kumpel.
-Tak jasnę, i dlatego Ty go szukasz, a on przy chłopakach zachowuje się jakby miał chęc ich zabic!
-Ej chyba przesadzasz. - słychac bylo głośną muzyke. cholera nie mogę tego ściszyc, prawda? Ja tu rozmawiam!
-Harry trochę mi powiedział... - uniosła brwi.
-Dobra, ty już sobie czegoś nie wyobrażaj, musze go znalezc - szybko odbiegłam od An. Dlaczego wszyscy myślą, że mam coś do Liama i on do mnie? To nie prawda, może nie jest nawet brzydki i może nie ma tak głupiego zachowania jak reszta chłopaków, no i może jest seksowny... No ale co z tego? Cholera, trochę mi się podoba. Znów się zamyśliłam, musze go znalezc. Zobaczyłam go jak gadał z jakimś typem. 180, blondyn, piwne oczy, niezły.
-Czesc. - uśmiechnęłam się.
-No czesc. - nawet na mnie nie popatrzył. Dalej gadał z metr80 tak jakby mnie nie było.
-Możemy pogadac? 
-Później pogadamy - powiedział nieznajomy i poszedł w stronę ślicznej blondynki.
-Cholera musisz się we wszystko wpieprzac? - popatrzył na mnie z wzrokiem zabójcy.
-Ale, ale... - nie wiedziałam co powiedziec, po prostu mnie zatkało.
-Co chcesz?
-Czemu mnie unikasz? - jednak zabrzmiało jak z tych nudnych filmów, cholera, cholera, chciałam uciec.
-Co? - zaśmiał się, nawet na mnie nie patrzył. Czułam się jakby zaraz miał mnie uderzyc jakąś łopatą. Nie wiedziałam co robic.
-Nie odzywasz się do mnie i...
-O co Ci do cholery chodzi? - warknął - miałam wrażenie, że wszyscy patrzą. Weź ode mnie się odpieprz okej? 
-Ale ja... 
-Jesteś żałosna? Wiesz? Idź się miziac z tymi Twoimi alfonsami, zrozumiałas? Po prostu spadaj ode mnie! Nie chcę Cię tu widziec, zrozumiałaś? spieprzaj. - nie wierzyłam, teraz byłam pewna wszyscy patrzyli,  a ja prawie płakałam. Pamiętaj tusz był za drogi, nie płacz. Popatrzyłam na niego, to nie był Liam nie wiem kto to był, ktoś się przebrał za niego. Wybiegłam przebijając się przez ludzi.
-Hej, zaczekaj - ktoś szturchnął mnie, to był Zayn.
-Muszę isc.. - wydukałam ledwie słyszalnie. 
-Chodź ze mną. - nie miałam siły sie sprzeciwiwac, mimo że chciałam uciec. Nigdy nie czułam się jak taki śmiec, Nigdy nie byłma tak potraktowana, nigdy cholera. To nie mógl byc Liam, nie mógł...

*LIAM*

Cholera co ja zrobiłem, cholera. Ale należało jej się. Nie moja wina, ze z każdym się liże, Jack, Zayn i to pewnie nie tylko! Co za dziwka. Było mi cholernie smutno, ale to co powiedziałam to tylko prawda. Powinienem czuc się teraz lepiej, więc czemu jest gorzej? Usłyszałem jaki głos.
-Oszalałes? - powiedziala jakaś dziewczyna, po chwili dotarło do mnie to była koleżanka Kornelii.
-Co?
-Kurwa, jak mogłes? - zaczęła mnie bic.
-Powiedziałem jej prawdę, rozumiesz? - sam nie wierzyłem w to co jej powiedziałem, ale musiałem, chcę poczuc się lepiej. Nie mogę uwierzyc, że przez nią wszystko zawalam. 
-Jaką prawdę? Jak mogłeś jej to wszystko powiedziec, przy nich wszystkich? Myślałam, że jesteś lepszy Liam. - zatkało mnie,a  ona odeszła. Może trochę przesadziłem? Muszę ją znalezc, muszę, cholera dlaczego zawsze coś robię, a potem myślę, Może miała jakieś wyjaśnienie. Po kilkunastu minutach zrozumiałem że albo wyszła, albo jest na którymś z balkonów.

*KORNELIA*

Siedziałam z Zaynem i płakałam. On dużo wypił, ale nie przeszkadzało mi to. Po prostu mnie przytulił. Nic nie pytał, nie gadaliśmy, w końcu przerwał ciszę.
-Przepraszam. - popatrzylam na niego, a oczy mu sie swiecily. Był już nieźle wstawiony.
-Za ?
-To ja kazałem Ci z nim gadac... przepraszam
-I tak bym to zrobiła. Może to prawde co powiedział. - co ja gadam? chyba też już mój mózg czuje procenty.
-Nie gadaj takich głupot, jesteś świetna. - zaczął sie do mnie przyblizac, nawet nie wiem kiedy zaczęliśmy się całowac, to było raczej sekundowo. Momentalnie odskoczyliśmy od siebie.
-Przepraszam za dużo wypiłem, i wykorzystuję to, przepraszam - Zayn zaczął się jąkac, a ja śmiac.

*LIAM*
Nie wierzyłem oni się całowali! Nie wierzyłem, to na prawdę dziwka. Teraz nie żałuje, że powiedziałem jej prawdę. Najpierw mówi mi czesc i chce się tłumaczyc, dugeruje ze tęskni, a teraz liże się z Zaynem? Teraz wiem co zrobię...

______________________________________________________

Hej urwisy! ♥ 
Pierwsza sprawa, macie do mnie kontakt na GG : 45256207 . W razie pytań i SPAMÓW, piszcie!
Następna rzecz dziękuję za tyle komentarzy poprzednio, normalnie jak patrze że jest nowy to cała sikam ze szczęścia! Dziękuję, za to że głosujecie w ankiecie! To wiele dla mnie znaczy. Jaram się normalnie! ;*
Aaa, i uzupełniłam większosc nominacji!
Do nastepnego! xoxo

niedziela, 27 stycznia 2013

14. How win?


*LIAM*

Po setek sekund rozmyśleń, i wyobrażania sobie co powiem, byłem gotowy ją przeprosic. Miałem wrażenie, że mózg mówi idź, ale nogi krzyczą ''nie dam rady'.
-Gdzie się tak ubrałeś? - zza rogu wyskoczył kochany Harry.
-A jak myślisz - zapytałem z ironią.
-No wiem do Kornelii, ale Ty tak na serio?
-Yyy.. a czemu nie na serio?
-Przecież uważasz mnie za łamacza serc. - wzruszył ramionami.
-Harry nie dam rady. - klapłem na kanapę.
-No nie pękaj! Idź - Harry popchał mnie w stronę drzwi.
-A jeśli ona?
-Idż! Do! Niej! - wykrzyczał mi do ucha. Okej, postanowione idę, w sumie jak miałem nie iśc skoro zagroził mi i zamknął drzwi. Szedłem przez siebie z bukietem róż, już sobie wyobrażam te przeprosiny, Ja jej powiem to głupie sorry, a ona da mi z liscia, biedne kwiaty pewnie je wypieprzy. Szłem coraz wolniej, szczerze? Chciałem uciec, jak najdalej stad, schowac się i nigdy nie wrocic. 

*KORNELIA*
Omg, makijaż, makijaz! Latałam po domu jak głupia. Yeah. zdąrzyłam. Taniec szczęścia! Po drodze spotkałam Alison, hm miło ją widziec.
-Kornelia pojutrze zabieram Cię do mojej pracy.
-Serio? żartujesz?
-Nie, naprawdę!
-Tak, tak. - skakałam jak głupia, byłam ciekawa co ta kobieta robi, czym ona może sie zajmowac, producentka filmów, liczy kasę w banku, może tak  na prawdę robi za klauna, kto to wie? 
-Idziesz do Liama?
-Kogo? - zapomniałam chwilowo o jego istnieniu.
-Nie, nikogo. miłego wypadu.
-dziękuję, rzuciłam przez drzwi.  - nie wiem dlaczego skakałam jak głupia, ta dawno nie przebywałam wśród ludzi! dokładnie tak. Szłam z batonem na twarzy. w oddali zobaczyłam sylwetkę, Jack! Rzuciłam mu sie na szyję, jak opętana. 
-Miło cię widziec. az tak tesknilas - poruszał brwiami.
-Ah darruj sobie. - usiedlimy na ławce.
-Mów co u Ciebie.
-A świetnie - wzruszyłam ramionami.
-Y coś więcej?
-Zadaj pytanie.
-Dobra, powiem coś co nie daje mi spokoju, okej?
-Spoko.
-Ale się nie obrazisz?
-Y co to jest Jack? - czułam obawy
-No nic, nie bede pytał
-spytaj!
-nie!
-tak!
-nie!
-Jaaaack!
-Spotykasz sie z tym całym Liamem? - czulam sie jakby ktos wsadzil mi leb do piasku i dźgał łopatą. ał, ał, ał i jeszcze raz ał. Uczucia? GORĄCO. STRACH,. OBAWA ale po chwili RADOSC. zaraz znów OBAWA. RADOSC, OBAWA, RADOSC, OBAWA I TAK RAZY 100. tO CHYBA NAZYWA SIĘ ' METLIK W GŁOWIE'
-Kornelia?
-Tak?
-No więc?
-Czemu jestes taki ciekawy?
-Bo coś do niego masz?
-wcale nie!
-wcale tak!
-yy niee
-Widziałem zdjecia!
-jakie zdjecia?
-yy jak biegacie za sobą po parku
-jebani reporterzy
-więc? -  po dłuższej chwili zastanowień opowiedziałam mu, słowo w słowo, wszystko, to jak mnie unikał, to jak nie odbierałam moich telefonow. Jack nic nie odpowiadał, patrzyłam na niego z niedowierzeniem, dlaczego nie mówi cos w stylu ‘ oj tak mi cię zal' jak w tych tandetnych filmach, no dlaczego?

*LIAM*

Postanowiłem isc na skróty, z poczatku stracilem orientacje, ale po chwili ja odzyskałem. zobaczyłem sylwetke Korneli. Uśmiechnąłem się, siedziała z jakims gejem. No chyba nie z Jackiem? Chciałem go uderzyc, zblizalem sie do nich , jednak oni nie mogli mnie zobaczyc siedzieli do mnie tyłem. Wtedy on zaczął się do niej zblizac, a ona się w niego wtuliła, naprawdę ostro wtuliła, nie chciałem widziec jak się całują. Był Zayn teraz on?? chyba sobie jaja robicie. i ja ją chciałem przeprosic. tą głupią dziwkę! co za szmata. teraz jestem pewny nie nawidze jej kuzwa. bylem zły, nie to złe okreslenie, byłem ostro wkurwiony. Kwiaty wyladowaly w rzece, siedzialem nad nia chwile. postanowione, nie odezwe sie do niej ani slowem. NIC,kurwa nic. wszedlem do domu. O czcigodny Harry zostawil otwarte drzwi. zanim doszlem wybila 22, dwie godziny siedzialem nad rzęką, odrazu poszedłem spac, tylko niech mi się nie śni.

*KORNELIA*
Z Jackiem gadało mi się jak z nikim innym. To, że mnie przytulił bylo bardzo mile. uważał ze powinnam z nim pogadać, tak zrobię na jutrzejsze imprezie. Ta, wiem był plan unikania. Ale chce ' odzyskac Liama' a raczej tę znajomość. Jednak człowiek tęskni, nawet ja to jest naprawdę dziwne, zazwyczaj nie ma we mnie tego uczucia, ale cos ludzie się zmieniają prawda? Jack mnie odprowadził, było późno. Zapowiada się ciekawa impreza i poznanie pracy Ali. Z batonem na twarzy i obmyslaniem pogadania z Liamem zasnęłam.

12:00.    Obudziły mnie promienie słońca. To już dziś! IMPREZA. Muszę pogadac z Liamem, muszę, ubrałam się i zeszłam na dół. Na drodze spotkałam bahora, co on tu nadal robił?


-Cesc.
-Hej – wywróciłam oczami.
-Co lobis?
-Y jem?
-A co jes?
-Nie seplen, to mnie denerwuje.
-Pseplasam. – wystawił mi język. No wcielone zło, słowo daje.
-Kiedy jedziesz do domu?
-Jutlo!
-W końcu.
-Odpocne od Ciebie!
-Co proszę? – co za gówniarz.
-To co słysałas.
-Jestes przerażający.
-Tak jak Ty.
-Dziecko ucz się języka ludzkiego to pogadamy. – klapłam przed TV.
-Może nie umiem mowic, ale mam psyjaciół.
-Że ja niby nie mam?
-Tak, bo nikt Cię nie lubi! – do pokoju wparowała Katy.
-Gadam z kim przez telefon? Możecie się tak nie drzec? – przewróciła oczami.
-Z kim gadas?
-Nie Twój zasrany interes! Wyjedź już stąd, wstrętny bachor.
-Nie tak wstletny jak Twoja twas z lana! <rana>
-O nie! Masz szczęście ze w domu jest ten typ co wszystkiego pilnuje.
-To się nazywa lokajjj… - jednak zmieniłam zdanie, ten dzieciak to spoko gość, przynajmniej tak jak ja nie lubiłam zasranej Katy. Rzygam nią, każdego dnia, każdej nocy. NON stop! Katy zdenerwowana wyszła, a ja na tego malca patrzyłam z niedowierzeniem.
-No co? Jej nie lubie baldziej…
-Ta, dzięki. – umiechnęłam się pod nosem. Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Tom go zabrał.
-Oddawaj!
-Jeden klok a wsucę go do zmywalki! – no ja chyba z nim oszaleję? Robił sobie jaja?
_________________________________

Przepraszam, że tak długo. Miałam problemy.
Dziękuję za nominację, narazie nie mam czasu odpowiadac na pytania! ale wkrótce to zrobię.
Codziennie jest 100 wyświetleń, co mnie dziwi. Nwm, może to jest jakieś lewe. bo wg mnie to niemożliwe, skoro po około 12 komów, 15 osob to czyta, to nwm jak to możliwe. Jednak mimo wszystko dziękuję za wyświetlenia, ale jeśli już czytacie to, zagłosujcie i dodajcie sie do obserwatorów, komentarzem też nie pogardzę.;)
15 kom NN.


wtorek, 15 stycznia 2013

13. What's up?

Obudził mnie sterczący nademną Tom. Co za wcielone zło. Wakacje chyba są od wysypiania się, prawda?
-To od Liama - podał mi kartkę i wybiegł z pokoju. Usłyszałam głos Katy 'Tom może zrobię Ci śniadanie?'. W tym momencie moje gały wyszły z orbit. Ona? Ha, ona i bycie miłym, prędzej zostanę zakonnicą. Popatrzyłam co napisał Liam:

' Dzięki. '
Ha, po prostu nie wierzyłam, odwróciłam kartke, z tyłu była pusta. Głupie dzięki za to, że tu spał? Że go wpuściłam? Wgl kurwa co to miało byc. Nie wiem czy ja jestem rozczarowana, czy po prostu smutna. Sama nie wiem, ale no cóż miło nie było. Spojrzałam na telefon, zero, zero informacji od Liama. Zero ' może wyjdziemy ' NIC, NIC, NIC. Postanowiłam zapytac Jack kiedy wyjdziemy. Po chwili przyszedł sms 'Przepraszam, jednak nie dam dzisiaj rady. Miłego dnia.;*' Przez chwilę rozmyślałam aby napisac do Annie, ale ona pewnie kminiła coś z Tomem. Na pewno była nim zajęta. Chociaż to dziwne, że nie chcę ze mną o nim pogadac. Poczekam kilka dni, może zadzwoni. Swoją drogą czy ona mieszkała z Tomem? Wolę nie wnikac, tak, lepiej z pewnością nie wnikac... Nie żebym była zboczona. Co to to nie. Ubrałam się w ten zestaw [ZDJ]

 


bez śniadania wyszłam tylnymi drzwiami w stronę miasta. Mijałam wiele butynków, weszłam do kilku butików, ale nic nie było, nic godnego podziwu. Postanowiłam zadzwonic do Liama. Wyciągnęłam telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę. 1 sygnał, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8... CISZA. ona była ze mna przez cały czas, koniec końców włączyła się poczta. Hm, jest 13, no ale może jeszcze śpi. Poszłam w stronę galerii, jakiś chłopak, ciemne oczy, idealna karnacja, jasne włosy dziwnie mi się przyglądał, miałam ochotę mu przywalic! Wybiegłam ze sklepu i popędziłam do innego. Spotkałam tam Zayna. Swoją drogą czego on szukał na dziale z sukienkami?
-Hej.. - odezwał się mmulat.
-No cześc. yy co Ty tu robisz?
-Zakupy?
-No widzę, ale sukienki? 
-Nie, ja tylko tak patrzyłem. - podejrzanie się uśmiechnął.
-Tak, przyznaj podobają Ci się.
-No chyba oszalałaś!
-Kręcą Cię Zayn.
-Wcale, że nie! 
-Ta-ak.
-Jesteś walnięta. Co ty tu robisz? 
-Hm, zakupy - wymuszony uśmiech.
-Jasne, a tak serio? - wyszliśmy ze sklepu. Znów ten dziwny chłopak. Wytrzeszczyłam oczy.
-Chodź - pociągnełam mulata za rękę.
-O co chodzi? 
-A jakiś typ dziwnie się patrzy.
-Ha, wpadłaś mu w oko.
-Jasne.
-No... - przerwał ładna jesteś - powiedział ciszej.
-Yhyy.
-Ej Liam też tak uwarza i Harry, zresztą wszyscy. - wyszczerzył zęby - i masz fajny tyłek - po jego minie widziałam, że nie zamierzał tego mówic na głos.
-Y Liam? - zapytałam, cholera on mi tyle gada a ja o Liamie. Cholera.
-Wiedziałem.
-Co?
-Że na niego lecisz, zresztą obydwoje..
-Wcale że nie! - myślałam, że go ugryzę.
-Widac to na kilometr.
-To gej! - brroniłam się.
-Tak, tak, tak. - przewrócił oczami.
-Jesteś głupi.
-A ty głupsza.
-A ty głupszy podwójnie.
-A ty potrójnie
-Poczwórnie
-Popiątalnie
-Posześcialnie
-Jak się mówi z siedem? - wybuchliśmy śmiechem. Tak Kornelia jesteś bardzo mądrą istotą.
-Ej muszę spadac, mam byc na wywiadzie z Lou, do następnego widzenia głupku - przytulił mnie.
-Nara podwójny głupku - Zayn tylko się wyszczerzył, w oddali widac było jak jego sylwetka znika. Więc Liam mu powiedział, że jestem ładna. Może zartował, albo grali w prima Aprilis? -.- Hm, cholera naprawdę ma mnie za ładną? Nie żeby mnie to obchodziło co to to nie, tak tylko myśle. To dupek, każdy o tym wie. Czy on tak na serio poważnie? Zadzwonię do niego, bez przesady jest 18 chyba nie śpi? Sygnał pierwszy, drugi, trzeci - cholera cholera, kolejne sygnały cisza. Co on kurwa? Zgubił telefon. 

*LIAM*
 
Znów dzwoniła, tak już mnie nie ma i nie ma co robic? Ehe, niech spieprza to swojego Jacka, miała z nim wyjsc, idiotka. Boże nie cierpię jej! Nie cierpię. Harry znów dziwnie mi się przyglądał, w sumie od kiedy weszłem do domu nie gadałem z chłopakami, wszystko mnie wkurwia i tyle.
-Nie odbierzesz?
-Co?
-Telefon? Znów dzwoni. 
-I co z tego?
-To Kornelia, przecież ją lubisz. - powiedział, co mnie rozśmieszyło.
-Chyba Ci się wydaję.
-No tak to coś wiecej, sorry. - zaśmiał się.
-Spieprzaj.
-Kurwa co Tobie, do nikogo się nie odzywasz, zespół napięcia przedmiesiączkowego?! - wyszedł. I dobrze, niech się do mnie nie odzywa cholera! Mam dośc, dośc ich wszystkich. 

*HARRY*

Co mu było, co za debil. To on jest zawsze romatykiem, to on zawsze robi z dziewczynami to co powinno się robic. To on zawsze jest taki ah eh, idealny chłopak. Pokłocili się czy co. Usłyszałem dźwiek telefonu.
-Halo? - nadawaca był nieznany.
-Harry - usłyszałem kobiecy głos.
-Kto mówi?
-Y Kornelia. 
-Aaa cześc...
-No siema - zaśmiała się.
-W jakim celu dzwonisz?
-Bo ja ym, chciałam, chciałam spytac co u Cb. - powiedziała to fatalnie, naprawdę była kiepską aktorką.
-Liam nie odbiera bo nie ma chumoru jeśli o to chodzi.
-Ale skąd?
-Skąd wiem? Cóż, gadałem z nim i chuj wie na co jest zły.
-Aaa, no dzięki. Ja nie dzwoniłam po to - ah ta jej pewnosc.
-Powiedzmy. 
-No tak.
-Ej jutro impreza, wbijesz?
-Y że ja?
-Nie. Bóg. Jasne że Ty!
-Ja, nie, chyba nie.
-Oj proszę.
-Tak zależy?
-Chcę potańczyc.
-Mhm.
-Będą procenty.
-Ja...
-Będziemy się ukrywac przed Liamem. - zaśmiała się.
-Okej. Do jutra.
-To widzimy się o 18, wbije po Ciebie.
-Pasuje. 
Usłyszałem dźwiek słuchawki. Oni są komiczni. Liam i Kornelia, to najdziwniejsze stworzenia jakie znam.

*KORNELIA*
Miał zły chumor, każdy ma kiepskie dni. Nie będę  wydzwaniac. Już i tak zrobiłam z siebie idiotkę. Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu. Liam! Rzuciłam się na niego jak głupia. Cholera, czemu myśle o nim.JACK.

'' Mam czas. Za 20 minut, w parku?''' .  '' okej '' - odpisałam
*LIAM*

Oglądałem kolejne, kolejne filmy.
-Może przewitrzysz dupę? - zpbaczyłem Zayna.
-Biegnę.
-Siedzi cały dzień przed telewizorem - usiadł koło mnie i zabrał mi popcorn. Debil.
-I?
-Może z kimś się spotkasz? Czy coś. - do pokoju wszedł Harry. świetnie kurwa, wspaniale.
-Co tam?
-Liam ma dziś chumorek. - wykrztusił Zayn.
-Wiem, przez Kornelię jak mnie wam.
-Że co? - gadali jakby mnie nie było.
-Jestem tu. (w nawiasie literka pierwszego imienia dla orientacji co kto mówi)
-Wiemy [Z,H] 
-I?
-Pogadaj z nią może? [H]
-Po co? [L]
-Ja pierdole ty na nią lecisz ona na Ciebie, nie widzę problemu. Zresztą to niezła dupa. [Z]
-Tak, ty to wiesz najlepiej nie? - wyszłem z pokoju.

*ZAYN*
Ty wiesz najlpeije? Kurwa o co mu chodziło. On przez nią się zmienił, a raczej przez kłotnię z nią, czy coś w tym stylu. Ja pierdole, ja chcę mu pomóc, a on wychodzi z pokoju, wiem że ostatnio mało gadaliśmy. No ale do cholery tyle się znamy, a ten zjeb na wsyztskich się wyrzywa.

*LIAM*

Poszłem do pokoju, usiadłem na kanapę. Ciekawe co ona robi, jest 19, hmm... w sumie nie lepiej nie, a może, nie, nie dzwonie, chociaż jakby na to nie patrzec, Moje jakże logiczne rozmyślenia przerwał Harry/
-Co? - powiedziałem
-Myślę, ze powinnienes z nią pogadac, i cokolwiek jest między Toba i Zaynem, pogódź się z nim... - powiedział Harry na jednym tchu
-Kurwa, odzywa sie ten który, traktuje dziewczyny jak szmaty.
-Ej, nie pozwalaj sobie. Ja chcę Ci pomóc. Gdzie ten romantyczny Liam co biega za dziewczynami do upadłego? Czemu nie biegaz tak za Kornelią co?
-Bo... nie wiem.
-Dobrze wiesz. Bo ona udaje, że na Ciebie nie leci, a Ty to łykasz. - popatrzyłem na niego pytająco.
-Boże, jak dziecku. Dzwoniłam do mnie w celu spytania czemu nie odbierasz? To chyba coś znaczy nie?
-Naprawdę?
-Nie, kurde na niby. Weź się w garsc i się z nią pogodz na ten swój czarujący sposób,wiesz to na co lecą fanki.
-Dzięki Harry. - uśmiechnęłem się.

Czasami się gubimy, ta to chyba był ten moment. Musiałem ją przeprosic, dobra może trochę mi się podoba kurwa. Nie moja wina. Zaczęłem obmyslec plan dzisiejszych przeprosin... 
------------------

Powiem szczerze, jest do dupy. W głowie brzmiał trochę inaczej. 
Komentujecie 13 WASZYCH kom = NN.

Kocham Was <3

Głosujcie w ankiecie i dodawajcie się do obserwatorów! pozdr.