wtorek, 9 lipca 2013

19. It's okey.

*PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ*

*LIAM*
Nikt nie wyszedł z sali. Są tam dalej, boże co się dzieje. Nie myślę, nie chce, cholera i tak to robie. Jezu jeśli jej się coś stanie. Zabiję się. Mają tu mnóstwo tabletek. Zrobię to. To moja wina. To przeze mnie. A jak jak palant wyzywałem ją, boże jestem kretynem. Lubię ją przecież naprawdę i jest ładna, no i ładnie się śmieje, nawet łądnie płacze, nawet...
Podchodzi lekarz.
-Przykro mi...
Nie wiem kiedy mój świat się wali. Chcę uciec, teraz, już, natychmiast. Oddawajcie ją, oddawajcie cholera!
-Czyli... - krztusi się Niall.
-Operacja się nie udała. - zerkam na lekarza, dlaczego nie patrzy na nas? Odwracam się, boże on mówi to do innej rodziny. Co ze mnie za kretyn.
-Jak to? - mówi starsza kobieta.
-Spokojnie, to nic nie zaszkodziło zdrowiu Pani męża. Po prostu trzeba poczekac i zrobic drugą. Nie wiem co poszło nie tak... - reszta słów przelatuje nade mną, mimo wszystko uśmiecham się, tak samo robi Niall i cała reszta. Mimo to nie wiem co z nią, co się dzieje, ale i tak czuje ulgę.  Czas mija, zerkam na zegarek 45 minut. Wskazówki się ruszają, a lekarza nie widac. W końcu słyszę jego głos.
-Ciężki przypadek- na co wszyscy wytrzeszczamy oczy.- ale spokojnie, nic się nie stało! - uspokaja nas lekarz, czuje jak kamień spada mi z serca. I w przenośni i dosłownie.
-Więc co z nią? - słysze głos Alison
-Po prostu nie mogliśmy ją obudzic, nie wiemy dlaczego, zrobiliśmy wstępne pytania i jest w porządku. Poza lekkim szokiem co jest oczywiste. Spała na prawdę długo.
-Czyli obudziła się?- pytam
-Tak. - wszyscy nagle wstają z krzeseł i chcą ruszyc w stronę sali Korneli.
-Nie, nie! - woła lekarz. Nie wszyscy! Jest zmęczona. - widząc nasze miny, dodaje. - Co najwyżej jedna osoba. I już wiem kto nią zostaje. Alison przepraszająco rusza w stronę sali. A ja cieszę się, że ona żyje, że wszystko gra. Muszę ja przeprosic, muszę. Wracam do domu, kazał tak lekarz, jutro ją zobaczę, nie mogę zasnac cholera.
*KORNELIA*

Boże, nie śpię, jest 3 nad ranem, a mi się nie chcę. Dostaje SMSa. Pewnie Alison naładowała mi telefon.

''Przepraszam za wczoraj. Przez to wszystko nie mogę zasnac. :c''

Dziwi mnie, że to Liam. Szybko odpisuje:

''Ja też''

Nic lepszego nie moge wymyslec. Był dla mnie nie miły i ma za swoje. Szybko słysze dźwięk komórki. Czytam.

''Bardzo zła? ;cc ''

Mimo wszystko uśmiecham się, co jest dziwne. Przyłapuje się na uśmiechu, Kornelia ispokój się, paplam do siebie i i tak szczerze zęby. Teatr trochę lubie .:)

''TAK''

Szybko wysyłam, wiem jestem świnią, Nauczka mu nie zaszkodzi. Wyłączam telefon, po to aby nie czytac jego smętów. Sama nie wiem kiedy zamykają mi sie oczy, i mimo tego, że byłam chamska zasypiam ze świetnymm humorem.

Otwieram oczy, co za jasnota, dalej ten sam sufit, to samo pomieszczenie, ale coś się zmieniło, spoglądam w strone oczów, tak to Liam.

-Cześc. - stęka. Jego ten mnie rozśmiesza.
-Hej. - mówie sucho. - Nawiedzałeś mnie tu tak przez cały ranek?
-Mhm... przepraszam- patrzy gdzieś na podłoge, zaraz wybuchnę śmiechem, ale gram dalej.
-za co?
-Wiesz przecież Kornelia. - spogląda na mnie. I nie jest mi aż tak do śmiechu, jest an prawde zdenerwowany i naprawde smutny. Ale i tak dodaje.
-Nie, nie wiem, powiedz.
-No wiesz.. - wprost czuje jak myśli i się zastanawia, wiem ze to dla niego trudne.
-Oh tak trudno byc Ci szczerym?
-Nie.. martwiłem się i... ja... przepraszam, naprawde, nie wiem co mam powiedziec znaczy wiem, ale nie umiem, przepraszam - wkółko to samo papla.
-Martwiłeś się? - pytam z uśmiechem.
-Myślałam że umarłaś w jednej chwili i to nie jest śmieszne. Na prawde sie martwiłem.
-Myśłałam, że jestem dziwką? - cytuje go.
-Przestań!
-Co?
-Torturowac mnie! przecież widzę. Naśmiewasz się ze mnie.
-Może troszeczkę!
-Gdyby nie ten kabel o tutaj - pokazuje, - uderzyłbym Cię. - śmieje się i atmosfera się polepsza.
-Naprawdę się o Ciebie bałem, wiesz?
-Mimo wyzwisk i tego jaka to jestem psychiczna?
-Przecież wiesz, że...
-No własnie nie wiem Liam.
-Byłem zły.
-Za co niby?
-A jak myślisz co?
-Nie podnoś głosu! - wydzieram się. Znów się zaczyna?
-Ty zaczynasz! - Liam wstaje.
-Boże obudziłam się a ty znów to samo!
-Ja? Ty pierwsza kurwa. Nie denerwuj mnie!
Odłaczam się od jakiejs linki, pewnie z tego urzadzenia obok. Przywale mu, po prostu!
-Co robisz idiotko? Chyba po coś to jest?
-Ja idiotką? Podchodzę do niego i mam zamiar mu przylozyc. Ale jest szybki i zatrzymuje ją. Trzyma mnie za rękę, a ja czuje mrowienie po całym ciele. Cholera, nie miało tak byc. Patrzymy sobie w oczy i zastanawiam się czy on też to czuje, a jeśli nie to czy wie że ja to czuje. To chore. Przecież mnie denerwował pare dni temu. Patrzy na  mnie, od góry do dołu i robi dziwną mine. Nie wiem o co mu chodzi więc spogladam w dół. I już wiem jestem w bluzce która nnie zakrywa mi majtek do końca.
-Zboczeniec! - drę się. A ten idiota się smieje.
-Całkiem zgrabny masz tyłek.
-Spadaj. - pokazuje mu fuck'a.
A on znów się śmieje.
-Czyli nie jesteś zła?
-Nie nie jestem. - kończę moje udawanie i się uśmiecham.
Wchodzi lekarz i mówi, że mogę spadac z tego białego i nudnego budynku, może nie dosłownie tak.
-Liam odwroc się!
-Czemu?
-Muszę sie ubrac?
-Chętnie popatrzę.
-To będę tu siedziec do końca twoich dni.
-Dobra, dobra.

*LIAM*
-Nie odwracaj się. - wydziera się ta wspaniała idiotka. Jak mogła mnie tak wrobic, boże myślałem że na prawde jest taka zła. Mimo to zerkam. To silniejsze ode mnie. Cholera odwraca się i sprawdza, przyłapuje mnie.
-Zaraz Cię złoję! - widzę lusterko i nagle przychodzi mi myśl. Patrzę sobie, to nie zbrodnia. Ma na prawde fajny tyłek. Cholera czy pomyslałem o tym ze podoba mi się? Nie. Po prostu tyłek zwykły sobie, każdy ma. Przyłapuje się na tym jak o niej myślę. Boże to jej zemdlenie przejdzie do historii. Kornelia mnie goni. Wpadam na kogoś. Zayn.
-Cześc. - mówi to do mnie to do niej. No tak jakby mógł tu nie przyjsc.
-Hej. - uśmiecha się Kornelia.
Lepiej wyjśc czy nie? Nie wiem, więc się nie ruszam.
-Bałem się o Ciebie, wszystko dobrze? - tuli ją. Zaraz się zrzygam.
-Tak. - uśmiecha się, boże, popieprzony Malik.
-Może Cię odwiozę. - proponuję jej. Trafia mnie szlag.
-Ja to miałem zrobic.
-Ale przeciez nic... - biorę ją za rękę. Wychodzimy. - Zadzwonie. - drze się Kornelia do tego dupka.
-Liam, co to miało byc? Nic nie mówiłeś!
-Po prostu chciałem Cię odwiezc. - próbuję się opanowac. Miałem nadzieje, że chyba tego nie zauważy.
-Liam chcesz mi coś powiedziec?
-Może, znaczy nie, nic.
-Liam? - no co mam jej powiedziec, że mi się podoba?
Nagle pojawia się ktoś gorszy niż Zayn. Spod deszczu pod rynne?

_____________

Sorry za błędy, prawie śpię. Teraz postaram się częściej czytac, Szkoda, że tak mało komenatrzy :c. Ale wiem, że była przerwa i wgl. Jednak prosze wyslijcie gdzieś to opowiadanie, bo chciałabym więcej komentarzy. Tak jak jest mało to chujnia szczerze. Ale i tak dzięki tym co czytają! Kocham was za to. Jak wakacje? Bo u mnie tak szczerze to średnio, niby non stop coś robię, ale nic konkretnego. Marzy mi się życie w Paryżu. Kuźwa śpię i wypisuję głupoty. Roździał mi się nie podoba. Ale jakoś musiałam dziś napisac. Ciągło mnie mimo, że widac iż wena do dupy. Ale chciałam miec go z głowy. Jeśli bedzie pare kom w piątek napisze następny! Wiem, że i tak nie będzie więc luz ha ha. No to tam miłych wakacji każdemu kto przeczytał! Buziaki! xx

4 komentarze:

  1. rozdział, jejeje.! i napisałam o twoim blogu na tt może będzie więcej czytających ; )
    dawaj następny.! ; **

    Julka.
    http://magichopeanddestiny.blogspot.com/
    http://trzyosobytworzacecaloscionedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. O w mordę pierdolonego jeża!
    A już myślałam, że znowu coś między nimi...piorun trzaśnie!
    Ufff!
    Na szczęście nie ;D
    Czar prysł...everything is okay =]
    Tak się cieszę, że dodałaś w końcu <3 !
    Matko...nie mogę ;P
    Oby nic się już między nimi nie psuło! :)
    Ach ten tyłek...haha!
    Liam zboczeniec ;*
    Zajebisty rozdział! <33
    Nie widać, że nie masz weny ;>
    Czekam na nn.

    Patty xx
    ________________________________________
    http://you-and-i-1d.blogspot.com/
    http://1d-truly-madly-deeply.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah, czytałam ten kom chyba z 10 razy i dalej się smieję jak głupia ;D
      Ciesze się że się podoba! Na serio.
      Dziękuję za miłe słowa! Nast jak pewnie widzisz już jest.
      Buźka;*

      Usuń