*LIAM*
Po setek sekund
rozmyśleń, i wyobrażania sobie co powiem, byłem gotowy ją przeprosic. Miałem
wrażenie, że mózg mówi idź, ale nogi krzyczą ''nie dam rady'.
-Gdzie się tak ubrałeś?
- zza rogu wyskoczył kochany Harry.
-A jak myślisz -
zapytałem z ironią.
-No wiem do Kornelii,
ale Ty tak na serio?
-Yyy.. a czemu nie na
serio?
-Przecież uważasz mnie
za łamacza serc. - wzruszył ramionami.
-Harry nie dam rady. -
klapłem na kanapę.
-No nie pękaj! Idź -
Harry popchał mnie w stronę drzwi.
-A jeśli ona?
-Idż! Do! Niej! -
wykrzyczał mi do ucha. Okej, postanowione idę, w sumie jak miałem nie iśc skoro
zagroził mi i zamknął drzwi. Szedłem przez siebie z bukietem róż, już sobie
wyobrażam te przeprosiny, Ja jej powiem to głupie sorry, a ona da mi z liscia,
biedne kwiaty pewnie je wypieprzy. Szłem coraz wolniej, szczerze? Chciałem
uciec, jak najdalej stad, schowac się i nigdy nie wrocic.
*KORNELIA*
Omg, makijaż, makijaz!
Latałam po domu jak głupia. Yeah. zdąrzyłam. Taniec szczęścia! Po drodze
spotkałam Alison, hm miło ją widziec.
-Kornelia pojutrze
zabieram Cię do mojej pracy.
-Serio? żartujesz?
-Nie, naprawdę!
-Tak, tak. - skakałam
jak głupia, byłam ciekawa co ta kobieta robi, czym ona może sie zajmowac,
producentka filmów, liczy kasę w banku, może tak na prawdę robi za
klauna, kto to wie?
-Idziesz do Liama?
-Kogo? - zapomniałam
chwilowo o jego istnieniu.
-Nie, nikogo. miłego
wypadu.
-dziękuję, rzuciłam przez
drzwi. - nie wiem dlaczego skakałam jak głupia, ta dawno nie przebywałam
wśród ludzi! dokładnie tak. Szłam z batonem na twarzy. w oddali zobaczyłam sylwetkę, Jack! Rzuciłam mu sie na szyję, jak
opętana.
-Miło cię widziec. az
tak tesknilas - poruszał brwiami.
-Ah darruj sobie. -
usiedlimy na ławce.
-Mów co u Ciebie.
-A świetnie - wzruszyłam
ramionami.
-Y coś więcej?
-Zadaj pytanie.
-Dobra, powiem coś co
nie daje mi spokoju, okej?
-Spoko.
-Ale się nie obrazisz?
-Y co to jest Jack? -
czułam obawy
-No nic, nie bede pytał
-spytaj!
-nie!
-tak!
-nie!
-Jaaaack!
-Spotykasz sie z tym
całym Liamem? - czulam sie jakby ktos wsadzil mi leb do piasku i dźgał łopatą.
ał, ał, ał i jeszcze raz ał. Uczucia? GORĄCO. STRACH,. OBAWA ale po chwili
RADOSC. zaraz znów OBAWA. RADOSC, OBAWA, RADOSC, OBAWA I TAK RAZY 100. tO CHYBA
NAZYWA SIĘ ' METLIK W GŁOWIE'
-Kornelia?
-Tak?
-No więc?
-Czemu jestes taki
ciekawy?
-Bo coś do niego masz?
-wcale nie!
-wcale tak!
-yy niee
-Widziałem zdjecia!
-jakie zdjecia?
-yy jak biegacie za sobą
po parku
-jebani reporterzy
-więc? - po dłuższej
chwili zastanowień opowiedziałam mu, słowo w słowo, wszystko, to jak mnie
unikał, to jak nie odbierałam moich telefonow. Jack nic nie odpowiadał,
patrzyłam na niego z niedowierzeniem, dlaczego nie mówi cos w stylu ‘ oj tak mi
cię zal' jak w tych tandetnych filmach, no dlaczego?
*LIAM*
Postanowiłem isc na skróty, z poczatku stracilem orientacje, ale po chwili ja odzyskałem. zobaczyłem sylwetke Korneli. Uśmiechnąłem się, siedziała z jakims gejem. No chyba nie z Jackiem? Chciałem go uderzyc, zblizalem sie do nich , jednak oni nie mogli mnie zobaczyc siedzieli do mnie tyłem. Wtedy on zaczął się do niej zblizac, a ona się w niego wtuliła, naprawdę ostro wtuliła, nie chciałem widziec jak się całują. Był Zayn teraz on?? chyba sobie jaja robicie. i ja ją chciałem przeprosic. tą głupią dziwkę! co za szmata. teraz jestem pewny nie nawidze jej kuzwa. bylem zły, nie to złe okreslenie, byłem ostro wkurwiony. Kwiaty wyladowaly w rzece, siedzialem nad nia chwile. postanowione, nie odezwe sie do niej ani slowem. NIC,kurwa nic. wszedlem do domu. O czcigodny Harry zostawil otwarte drzwi. zanim doszlem wybila 22, dwie godziny siedzialem nad rzęką, odrazu poszedłem spac, tylko niech mi się nie śni.
*KORNELIA*
Z Jackiem gadało mi się
jak z nikim innym. To, że mnie przytulił bylo bardzo mile. uważał ze powinnam z
nim pogadać, tak zrobię na jutrzejsze imprezie. Ta, wiem był plan unikania. Ale
chce ' odzyskac Liama' a raczej tę znajomość. Jednak człowiek tęskni, nawet ja
to jest naprawdę dziwne, zazwyczaj nie ma we mnie tego uczucia, ale cos ludzie się
zmieniają prawda? Jack mnie odprowadził, było późno. Zapowiada się ciekawa
impreza i poznanie pracy Ali. Z batonem na twarzy i obmyslaniem pogadania z
Liamem zasnęłam.
12:00. Obudziły mnie
promienie słońca. To już dziś! IMPREZA. Muszę pogadac z Liamem, muszę, ubrałam
się i zeszłam na dół. Na drodze spotkałam bahora, co on tu nadal robił?
-Cesc.
-Hej – wywróciłam oczami.
-Co lobis?
-Y jem?
-A co jes?
-Nie seplen, to mnie denerwuje.
-Pseplasam. – wystawił mi język. No wcielone zło, słowo daje.
-Kiedy jedziesz do domu?
-Jutlo!
-W końcu.
-Odpocne od Ciebie!
-Co proszę? – co za gówniarz.
-To co słysałas.
-Jestes przerażający.
-Tak jak Ty.
-Dziecko ucz się języka ludzkiego to pogadamy. – klapłam przed TV.
-Może nie umiem mowic, ale mam psyjaciół.
-Że ja niby nie mam?
-Tak, bo nikt Cię nie lubi! – do pokoju wparowała Katy.
-Gadam z kim przez telefon? Możecie się tak nie drzec? – przewróciła oczami.
-Z kim gadas?
-Nie Twój zasrany interes! Wyjedź już stąd, wstrętny bachor.
-Nie tak wstletny jak Twoja twas z lana! <rana>
-O nie! Masz szczęście ze w domu jest ten typ co wszystkiego pilnuje.
-To się nazywa lokajjj… - jednak zmieniłam zdanie, ten dzieciak to spoko gość, przynajmniej tak jak ja nie lubiłam zasranej Katy. Rzygam nią, każdego dnia, każdej nocy. NON stop! Katy zdenerwowana wyszła, a ja na tego malca patrzyłam z niedowierzeniem.
-No co? Jej nie lubie baldziej…
-Ta, dzięki. – umiechnęłam się pod nosem. Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Tom go zabrał.
-Oddawaj!
-Jeden klok a wsucę go do zmywalki! – no ja chyba z nim oszaleję? Robił sobie jaja?
_________________________________
Przepraszam, że tak długo. Miałam problemy.
Dziękuję za nominację, narazie nie mam czasu odpowiadac na pytania! ale wkrótce to zrobię.
Codziennie jest 100 wyświetleń, co mnie dziwi. Nwm, może to jest jakieś lewe. bo wg mnie to niemożliwe, skoro po około 12 komów, 15 osob to czyta, to nwm jak to możliwe. Jednak mimo wszystko dziękuję za wyświetlenia, ale jeśli już czytacie to, zagłosujcie i dodajcie sie do obserwatorów, komentarzem też nie pogardzę.;)
15 kom NN.
-Hej – wywróciłam oczami.
-Co lobis?
-Y jem?
-A co jes?
-Nie seplen, to mnie denerwuje.
-Pseplasam. – wystawił mi język. No wcielone zło, słowo daje.
-Kiedy jedziesz do domu?
-Jutlo!
-W końcu.
-Odpocne od Ciebie!
-Co proszę? – co za gówniarz.
-To co słysałas.
-Jestes przerażający.
-Tak jak Ty.
-Dziecko ucz się języka ludzkiego to pogadamy. – klapłam przed TV.
-Może nie umiem mowic, ale mam psyjaciół.
-Że ja niby nie mam?
-Tak, bo nikt Cię nie lubi! – do pokoju wparowała Katy.
-Gadam z kim przez telefon? Możecie się tak nie drzec? – przewróciła oczami.
-Z kim gadas?
-Nie Twój zasrany interes! Wyjedź już stąd, wstrętny bachor.
-Nie tak wstletny jak Twoja twas z lana! <rana>
-O nie! Masz szczęście ze w domu jest ten typ co wszystkiego pilnuje.
-To się nazywa lokajjj… - jednak zmieniłam zdanie, ten dzieciak to spoko gość, przynajmniej tak jak ja nie lubiłam zasranej Katy. Rzygam nią, każdego dnia, każdej nocy. NON stop! Katy zdenerwowana wyszła, a ja na tego malca patrzyłam z niedowierzeniem.
-No co? Jej nie lubie baldziej…
-Ta, dzięki. – umiechnęłam się pod nosem. Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Tom go zabrał.
-Oddawaj!
-Jeden klok a wsucę go do zmywalki! – no ja chyba z nim oszaleję? Robił sobie jaja?
_________________________________
Przepraszam, że tak długo. Miałam problemy.
Dziękuję za nominację, narazie nie mam czasu odpowiadac na pytania! ale wkrótce to zrobię.
Codziennie jest 100 wyświetleń, co mnie dziwi. Nwm, może to jest jakieś lewe. bo wg mnie to niemożliwe, skoro po około 12 komów, 15 osob to czyta, to nwm jak to możliwe. Jednak mimo wszystko dziękuję za wyświetlenia, ale jeśli już czytacie to, zagłosujcie i dodajcie sie do obserwatorów, komentarzem też nie pogardzę.;)
15 kom NN.